2,5 godziny zajęła polskim siatkarzom podróż z Nagoi do Osaki, gdzie jutro i pojutrze rozegrają kolejne dwa spotkania w Pucharze Świata. "Humory są wyśmienite, oby tak do końca turnieju" - podkreślił kierownik drużyny Andrzej Wołkowycki.

Polacy już trenowali na hali, na której zagrają z Iranem i Japonią. W czasie pierwszych zajęć nie było żadnej taryfy ulgowej, wszyscy ćwiczyli z pełnym obciążeniem. Jutro rano siatkarzy czeka jeszcze tylko rozruch, a później spotkanie z Iranem - poinformował kierownik zespołu narodowego Andrzej Wołkowycki.

Hala w Osace różni się od tej w Nagoi, w której biało-czerwoni odnieśli trzy zwycięstwa w pierwszej fazie Pucharu Świata. Jest znacznie większa, obszerniejsza, bardziej rozłożysta. Przypomina łódzką Atlas Arenę, nawet trybuny wznoszą się podobnie łagodnie - opisywał Wołkowycki.

Wszystkich sześciu uczestników tej części rywalizacji mieszka w Osace w tym samym hotelu. Na treningi i mecze wszyscy są dowożeni tą samą drogą, nawet posiłki jemy w tym samym miejscu. Organizatorzy dbają bardzo o to, by nikt nie był wyróżniany czy w jakimś sensie faworyzowany - podkreślił. Według niego, siatkarze nie mają prawa narzekać na jedzenie. Serwowane są dania kuchni europejskiej, posiłki są urozmaicone i naprawdę dobre. Nikt nie chodzi głodny - zapewnił.

W Nagoi podopieczni trenera Andrei Anastasiego odnieśli trzy zwycięstwa: nad Kubą 3:0 oraz Serbią i Argentyną po 3:1. Wspólnie z Rosjanami z kompletem punktów prowadzą w tabeli.

W Osace zmierzą się z reprezentacjami Iranu i Japonii, a następnie w Fukuoce ich rywalami będą Chińczycy, Amerykanie i Egipcjanie. W czwartej rundzie, w Tokio, zagrają z Włochami, Brazylijczykami i Rosjanami. Impreza zakończy się 4 grudnia.

Trzy najlepsze z 12 ekip uczestniczących w PŚ wywalczą prawo występu w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Londynie.