Zespół z Phoenix nie miał wiele do powiedzenia w wyjazdowym pojedynku z Chicago Bulls. Byki wygrały 118:97. Marcin Gortat zanotował kolejne w sezonie double-double.

W ekipie z Chicago zabrakło kontuzjowanego lidera - Derricka Rose'a. Mimo to już po pierwszej kwarcie Byki prowadziły 39:31. W drugiej kwarcie zdobywani punktów nie szło obu ekipom aż tak beztrosko, ale gospodarze wygrali tą część gry 28:16 i stało się jasne, że Słońca nie wygrają w Chicago. W zespole Byków wszyscy zawodnicy z wyjściowego składu zdobyli przynajmniej 11 punktów. Świetnie na półdystansie radził sobie Carlso Boozer. W ciągu 32 minut zdobył 32 punktów (14/21 z gry) i zebrał 6 piłek. Koszykarze z Chicago zapisali na swoim koncie łącznie 31 asyst. Zespół z Phoenix tylko 19.

Na tablicach królował jednak Marcin Gortat. Zebrał 15 piłek i był to najlepszy wynik w tym spotkaniu. W zespole z Chicago 12 zbiórek zanotował Joakim Noah. Polak zdobył także 14 punktów (5/7 z gry) i raz asystował przy punktach kolegi. Gortat spędził na parkiecie blisko 31 minut. Tym razem dobrze wypadł jego zastępca - Robin Lopez. W ciągu 17 minut rzucił 16 punktów (6/7 z gry) i miał 6 zbiórek. Najwięcej punktów w ekipie Suns zdobył jednak Steve Nash. Doświadczony rozgrywający uzbierał 25 oczek, miał także 9 asyst.

Sytuacja Phoenix Suns robi się coraz gorsza. Zespół wygrał tylko 4 z 13 spotkań i zajmuje dopiero 13 miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Na Wschodzie prowadzą Chicago Bulls - 13 zwycięstw i tylko 3 porażki.