Polscy szczypiorniści przegrali ze Słowenią 24:25 w swoim trzecim meczu na mistrzostwach świata w Hiszpanii. Biało-czerwonym brakowało skuteczności. Nie wykorzystali kilku wybornych kontrataków, w ataku mieli długie przestoje, a w marnowaniu dobrych sytuacji celował Krzysztof Lijewski. Na wyniku zaważył fatalny w wykonaniu naszych reprezentantów początek drugiej połowy.


Zobacz zapis relacji na żywo ze spotkania Polska-Słowenia

Początek meczu był dość nerwowy w wykonaniu biało-czerwonych. Kilka dobrych akcji zakończyliśmy niestety rzutami w słupek. Nie wykorzystaliśmy też karnego. W ofensywie dobrze grali jednak bracia Bartosz i Michał Jureccy. Graliśmy czujnie w obronie, kilka przechwytów, dobre uzupełnianie się zawodników pozwoliło nam objąć, a później utrzymać jednobramkową przewagę.

W 8 minucie sędziowie wykluczyli jednego z rywali. Graliśmy w przewadze, ale ten okres gry wygraliśmy 2:1 po dwóch trafieniach Adama Wiśniewskiego grającego z pokaźnym opatrunkiem na czole - to efekt urazu, którego nasz skrzydłowy doznał w pojedynku z Arabią Saudyjską.

Mimo, że cały czas prowadziliśmy, nie ustrzegliśmy się błędów. W ataku z drugim bramkarzem Słowenii Prostem nie radził sobie Krzysztof Lijewski (z 4 rzutów na bramkę nie zamienił ani jednego). Z kolei w obronie kłopoty sprawiał nam młody Mackovsek.  Po 20 minutach wygrywaliśmy jednak 11:9. Trener Michael Biegler poprosił o czas. Krótka reprymenda niezbyt pomogła, bo nadal graliśmy chaotycznie i mało skutecznie w ataku. Ratowała nas dobra defensywa. Do przerwy prowadziliśmy 14:11 - bezbłędni byli Michał i Bartosz Jureccy. Oddali osiem rzutów, zdobyli osiem bramek.

Drugą część gry rozpoczęliśmy bardzo słabo. W ciągu zaledwie kilku minut roztrwoniliśmy przewagę i rywale doprowadzili do remisu. Słoweńcy wyszli po przerwie w innym ustawieniu w defensywie i być może to rozkojarzyło naszych zawodników. Już po niespełna 5 minutach drugiej połowy na tablicy wyników zrobiło się 15: 14... dla Słowenii. Po kolejnym błędzie Polaków już 16:14. Dopiero podczas gry w przewadze, w 37 minucie gry dzięki Bartoszowi Jureckiemu zdobyliśmy pierwszego gola w drugiej połowie.

Rywale grali coraz pewniej, my popełnialiśmy błąd za błędem. Trener Biegler ratował się zmianą ustawienia w ataku. Na kilka chwil postawił na dwóch obrotowych kosztem prawoskrzydłowego - bez efektu. Cały czas bardzo nieskutecznych był Lijewski. Po kolejnych rzutach, które nie przynosiły bramek jedynie bezradnie rozkładał ręce. Wreszcie w 43 minucie trafił, ale nie był sygnał do ataku dla jego kolegów. Na 10,5 minuty przed końcem spotkania z czerwoną kartką z boiska wyleciał Kamil Syprzak. Dla niego był to koniec meczu, dla zespołu konieczność dwuminutowej gry w osłabieniu.

Ostatnie minuty przyniosły ogromne emocje, ale niestety rywale nie dawali się dogonić. Udawało nam się tylko zmniejszyć przewagę rywali do jednej bramki. Mieliśmy szansę 4 minuty przed końcem meczu grając w przewadze, ale Lijewski trafił tylko w poprzeczkę. W kolejnej akcji Słoweńcy zdobyli bramkę z karnego i sytuacja zaczęła robić się bardzo niekorzystna, tym bardziej, że w 58 minucie znów zmarnowaliśmy szansę na wyrównanie.

Na 42 sekundy przed końcem meczu jeden z rywali został wykluczony, a my mieliśmy rzut karny. Michał Kubisztal uderzył w poprzeczkę i to już ostatecznie pogrzebało nasze szanse.

Pierwsze dwa mecze wypadły pomyślnie

Nasi szczypiorniści pokonali w swoim meczu inauguracyjnym w Saragossie Białoruś, kończąc spotkanie z wynikiem 24:22 (14:9). Kolejnym rywalem biało-czerwonych była Arabia Saudyjska, którą rozgromili 28:14.

Po poniedziałkowym spotkaniu z Saudyjczykami Michael Biegler musiał dokonać zmiany w składzie dlatego. Wszystko z powodu kontuzji Mariusza Jurkiewicza, który złamał rękę na parkiecie. Zastąpił go kołowy drużyny Vive Targi Kielce Piotr Grabarczyk.