Michał Przysiężny wygrał z Niemcem Philippem Petzschnerem 6:3, 7:6 (8-6), 6:0 i awansował do drugiej rundy Wimbledonu. Wcześniej przeszedł trzy rundy eliminacji. W tej fazie wielkoszlemowego turnieju w Londynie jest także Łukasz Kubot i Jerzy Janowicz.

Przed Wimbledonem Petzschner miał problemy z barkiem. Z tego powodu wycofał się w ostatniej chwili z turnieju ATP na trawie w Halle, gdzie w pierwszej rundzie miał zagrać przeciwko Jerzemu Janowiczowi. Jednak we wtorek po Niemcu nie było widać problemów zdrowotnych, choć wyraźnie nie mógł przez dłuższe chwile utrzymać rytmu gry. Utrudniał mu to Przysiężny, który odważnie chodził do siatki w ważnych momentach, choć potrafił też zdobywać punkty w wymianach z głębi kortu.

Atutem Polaka był jednoręczny bekhend często przyspieszający grę, solidny płaski serwis, którym trafiał w narożniki pola, a także refleks i świetne czytanie zamiarów rywala, ułatwiające szybki start do piłek. Mimo dobrego serwisu już w trzecim gemie Przysiężny musiał bronić trzy "break pointy", ale uczynił to skutecznie, a chwilę później sam zdołał przełamać podanie rywala. To wystarczyło do rozstrzygnięcia seta wynikiem 6:3, po 29 minutach gry.

Bardziej wyrównana była druga partia, trwająca 48 minut. Poza obustronnymi "breakami" na początku, obaj tenisiści utrzymywali własne podanie i doszło do tie-breaka. W nim zdobywali punkty falami. Polak odskoczył na 4-2, ale po chwili zrobiło się 4-6. Od tego momentu Przysiężny nie stracił już punktu, broniąc dwa setbole. To wyraźnie wytraciło z równowagi Petzschnera, który w trzeciej partii zaczął seriami popełniać błędy. Ze złości nawet wystrzelił piłkę nad dach kortu numer 1.

Wykorzystał to 127. w rankingu ATP World Tour Polak, który jeszcze przyspieszył tempo wymian i częściej atakował do siatki. Nie oddał już rywalowi gema, rozstrzygając losy trwającego godzinę i 34 minuty spotkania przy pierwszej okazji.

W drugiej rundzie rywalem Przysiężnego będzie Kevin Andersson z RPA, rozstawiony z numerem 27. (23. W rankingu). Obaj zawodnicy jeszcze ze sobą nie grali.