Za taką grą podopiecznych Bogdana Wenty tęsknili polscy kibice. Nasi szczypiorniści rozgromili Słowację 41 do 24 w drugim meczu Mistrzostw Europy w piłce ręcznej. Dzięki zwycięstwu Polacy mają bardzo dużą szansę na awans do kolejnej rundy.

Biało-czerwoni wyszli na boisko bardzo zmotywowani - już w 3. minucie, po trafieniach Bartosza Jureckiego prowadzili 3:0. Później jednak podopieczni Bogdana Wenty zaczęli popełniać coraz więcej błędów w ataku i Słowacy z łatwością odrobili straty. Po 15 minutach Polakom udało się odskoczyć na dwa punkty, w dodatku grali w przewadze, bo Kopco otrzymał karę dwóch minut.

Niewielkie prowadzenie biało-czerwoni utrzymali niemal do końca pierwszej połowy. Na 10 minut przed końcem musieliśmy sobie jednak poradzić z grą w osłabieniu - na ławce usiadł Bartosz Jurecki. Słowacy wyrównali, ale końcówka znów należała do nas. Najpierw świetną interwencją w bramce popisał się Piotr Wyszomirski, później Polacy świetnie grali w obronie, do tego wykorzystali błędy Słowaków i na przerwę zeszli z prowadzeniem.

W drugiej połowie Polacy całkowicie dominowali na boisku. Biało-czerwoni grali zupełnie inaczej niż w pierwszym meczu - pewnie w ataku, bardzo skutecznie w obronie. Już po 9 minutach odskoczyli rywalom na 9 punktów, a podłamani Słowacy chyba już w tym momencie pogodzili się z porażką. Atakowali już niemal tylko biało-czerwoni, którzy za cel postawili sobie przekroczyć barierę 40 punktów. Udało się w samej końcówce - po trafieniu Michała Jureckiego.

Bogdan Wenta: Taki mecz był nam potrzebny

Początek meczu był bardzo dobry, ale potem mieliśmy kilka nieudanych akcji, tak jak z Serbią. Nie było luzu u żadnego z naszych zawodników. My zaryzykowaliśmy, poszliśmy mocno do przodu, biegaliśmy po każdą piłkę. W drugiej połowie od momentu, gdy odskoczyliśmy widać było, że zespół słowacki jest podłamany - powiedział po meczu trener reprezentacji Polski Bogdan Wenta.

Taki mecz był nam potrzebny, żeby uwierzyć w to, co robimy. Teraz możemy z podniesioną głową bić się z każdym zespołem, a na początek z Duńczykami. Dwa dni oczekiwania po porażce z Serbią były dla nas dosyć dużą presją. Co by nie mówić, teraz graliśmy mecz o wszystko. W spotkaniu z gospodarzami nic nam się nie kleiło, a dzisiaj zagraliśmy dużo agresywniej, przede wszystkim posyłaliśmy każdą piłkę do przodu. Szukaliśmy okazji do kontrataku i myślę, że tym złamaliśmy przeciwnika. Na pewno dobre zawody rozegrał Mariusz Jurkiewicz, bardzo często szarpał. - podkreślał polski szkoleniowiec.

Widać było w pierwszych minutach, że oba zespoły są strasznie zdenerwowane. Niestety, tak jest na mistrzostwach Europy, gdy przegrywa się pierwszy mecz. Dla nas skończyło się bardzo dobrze. Mogę powtórzyć tylko to, co powiedział jeszcze na boisku Mariusz Jurkiewicz: "mamy teraz chwilę radości, ale musimy mocno stać na nogach." Zejdźmy na ziemię i przygotujmy się, żeby powalczyć z Duńczykami - mówił Wenta.

U Krzyśka Lijewskiego po badaniach stwierdzono, że nie jest nic pęknięte. Zostaliśmy obsłużeni tutaj zupełnie inaczej niż rok temu w Szwecji podczas mistrzostw świata. Od razu znaleźli się lekarze, którzy nas natychmiast przyjęli. Jest duża poprawa. Liczymy, że niedługo Krzysiek będzie mógł wyjść na boisko, ale nic na siłę - zaznaczył trener reprezentacji Polski.