Po sześciu latach Łukasz Janoszka wrócił do Ruchu Chorzów. Bardzo lubiany przez kibiców, doświadczony zawodnik wrócił, by pomóc w powrocie Ruchu do ekstraklasy. Niebieskich - by wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej - czeka długa droga, ale Janoszka jest optymistą. O tym jak wygląda sytuacja w szatni Niebieskich i o tym, jak to jest trenować z młodszym od siebie szkoleniowcem - z Łukaszem Janoszką rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Masz poczucie, że tworzysz historię Ruchu na nowo?

Łukasz Janoszka: Nie wiem, czy na nowo. Na pewno mam poczucie, że dzieje się teraz w tym klubie coś dobrego. Chce być osobą, która w tym uczestniczy.

Przyszedłeś do Ruchu w trudnym momencie. Sam - podkreślając, że oferta z Chorzowa była też dla ciebie dobra życiowo.

Tak. Chciałem wrócić na Śląsk, ze względów rodzinnych. Stało się to po prostu męczące, że nie byłem stale z rodziną. Pojawiła się oferta z Ruchu i dogadaliśmy się bardzo szybko. Wydaje mi się, że każdy może na tym skorzystać.

Kibice Ruchu zawsze darzyli cię ogromną sympatią, bo nawet gdy grałeś w innych klubach, oni po meczach skandowali twoje nazwisko. Teraz wracasz, gdy Ruch jest w kryzysie - czuje się z tego powodu jakąś większą presję?

Zdaje sobie sprawę, że jestem na ten moment ważną osobą dla Ruchu. Chciałbym, żeby też tak było za jakiś czas, bo zdaję sobie sprawę z tego, jaka odpowiedzialność na mnie ciąży. Na pewno nie będzie to łatwe, ale myślę, że sobie z tym wszyscy jakoś poradzimy.

A piłkarsko jak się czujesz?

OK. Wiadomo, teraz mamy cięższy okres w treningach i też nie ma co przywiązywać wielkiej wagi do wyników przedsezonowych sparingów. Nie można też patrzeć, jak ktoś gra w tych spotkaniach testowych. Najważniejsze jest to, żeby być jak najlepiej przygotowanym na marzec i wtedy będzie się liczyło, co kto pokaże.

Ty i Tomasz Foszmańczyk chyba macie być tymi nowymi filarami, na których Ruch będzie budowany?

Fosa na pewno. On jest tutaj najdłużej. Do tego jeszcze jest Tomek Podgórski, Kowal. To my jesteśmy zawodnikami najbardziej doświadczonymi i od nas będzie się tutaj najwięcej wymagało. Moim zdaniem mamy umiejętności i jesteśmy mentalnie przygotowani, żeby być zawodnikami, którzy będą decydować, jak ta drużyna będzie wyglądać.

Jak układa się współpraca z trenerem Beretą? Bo to trochę dziwa sytuacja, gdy trener jest młodszy od piłkarza. 

Pierwszy raz mam taką sytuację, że trener jest młodszy ode mnie. To jednak w żaden sposób nie wpływa na naszą współpracę. Jest pełen profesjonalizm i układ piłkarz-trener. Jak wykonują założenia taktyczne i treningowe takie, jakie trener sobie wymyśli. Nie ma tutaj żadnej dyskusji. Wiadomo, że jeżeli moje doświadczenie, które nabyłem będzie mogło pomóc i drużynie i trenerowi, to na pewno będą takie rozmowy. Każdemu z nas tutaj zależy, żeby w Ruchu było jak najlepiej. 

A nie miałeś pomysłu, by zagrać w klubie, który gra w wyższej klasie rozgrywkowej, ale na Śląsku? Nie było ofert?

Oferty były. Tylko po co? Po co zahaczać się na krótki czas w jakimś klubie, by być w nim tylko przejściowo. Tutaj w Chorzowie jest fajna wizja i mogę być osobą, która pomoże i wizerunkowo i na boisku. Dlatego też postanowiłem pomóc w tym, by Ruch był już w przyszłym sezonie gdzieś wyżej.

Jesteś związany z Ruchem, nie ma co ukrywać. Masz jakąś taką złość jak widzisz, co stało się z tym klubem?

Złość mogę mieć, bo nie ma co ukrywać, że zarządzanie tym klubem nie było takie jak powinno być. Za czasów, gdy ja grałem - wyniki były dobre, ale pieniądze się rozchodziły i ten klub był źle zarządzany. Dlatego mam żal i złość, ale to już było, na to nie mamy wpływu. Cieszę się, że teraz w klubie są ludzie, którym zależy na jego dobru. Wszyscy teraz chcą, żeby Ruch wrócił na miejsce, na którym powinien być. Myślę, że to się nam wszystkim uda.

Nie myślisz jeszcze o końcu kariery? Przyjście do Ruchu to nie przygotowanie się do piłkarskiej emerytury?

Jasne, że nie. Wydaje mi się, że mogę grać jeszcze na wysokim poziomie. Przyjście tutaj wcale nie oznacza zakończenia kariery, tylko odbudowujemy to, co ktoś zepsuł. Krok po kroku, powoli i moim marzeniem jest, żeby zagrać z Ruchem w ekstraklasie.

A jak wygląda układ w szatni? Jesteś traktowany jako starszy kolega, od którego młodsi chcą się uczyć? O coś pytają?

Na pewno z racji tego, że kilkanaście sezonów jest już za mną i trochę meczów rozegrałem, to na pewno jestem tak postrzegany. Zdaję sobie też sprawę z tego, że młodsi zawodnicy nawet jak nie pytają wprost o coś, to bacznie mnie obserwują i jestem cały czas monitorowany. Mam nadzieję, że będą mogli się czegoś nauczyć i będą mógł im pomóc w tym, żeby się rozwijali. Na pewno potencjał mają spory, ale musi być on jeszcze poparty pracą. Fajnie jak się ma w drużynie kogoś, kogo można podpatrywać. Też wchodziłem do dorosłej piłki i też miałem takich zawodników, od których mogłem się uczyć i ich podpatrywać. Mam nadzieję, że teraz ja jestem zawodnikiem, od którego ktoś może się czegoś nauczyć.