Brazylia wygrała z USA 3:1 (28:26, 22:25, 25:22, 27:25) w meczu grupy I turnieju finałowego Ligi Światowej siatkarzy w Rio de Janeiro. O awansie drużyny gospodarzy do półfinału zadecyduje jednak piątkowe spotkanie Amerykanów z Francuzami.

"Canarinhos", którzy tworzą jedną z najstarszych drużyn w LŚ, nie prezentują się zbyt dobrze. W środę ulegli "Trójkolorowym" 1:3 i muszą liczyć na ich pomoc w piątek. Jeśli Francja pokona USA, wówczas w półfinale Final Six zagrają Brazylijczycy.

A jeśli Amerykanie wygrają 3:1, to wówczas o tym, kto wystąpi w półfinale zadecydują... małe punkty.

W czwartek w starciu z Amerykanami mieli nóż na gardle i nerwów nie brakowało. Pierwszą partię wygrali na przewagi 28:26 i wykorzystali dopiero czwartą piłkę setową. Pole oddali w drugim secie, kiedy "Jankesi" koncertowo zaprezentowali się w obronie i serwisie, co pozwoliło im wygrać 25:22.

Kolejne dwa sety należały do Brazylii. Duży problem pojawił się w drużynie USA po kontuzji Aarona Russella.

W decydującej partii gospodarze prowadzili nawet 16:11, ale Amerykanie ocknęli się i potrafili doprowadzić do wyrównania 21:21. W samej końcówce błysnął znany z gry w Zaksie Kędzierzyn-Kożle Felipe Fonteles i "Canarinhos" wygrali 27:25, wykorzystując trzecią piłkę meczową.

W drugim czwartkowym spotkaniu Polacy zmierzą się z Włochami. To będzie pierwsze starcie biało-czerwonych w Final Six. Italia na inaugurację pokonała Serbię 3:2.

(mpw)