Jutro polscy szczypiorniści rozpoczną udział w mistrzostwach świata. Biało-czerwoni w swoim pierwszym meczu na turnieju zmierzą się z Tunezją. W fazie grupowej podopiecznych Patryk Rombla czeka trudne zdanie, bo w grupie zmierzą się jeszcze z Brazylią i Hiszpanią. Były reprezentant Polski, a obecnie trener drużyny Górnika Zabrze Marcin Lijewski przyznaje, że dla biało-czerwonych mistrzostwa świata będą kolejnym ważnym doświadczaniem. "Musimy nabierać doświadczania. Imprezą docelową tej grupy są mistrzostwa świata w 2023 roku w Polsce i Szwecji. To będzie też bezpośrednia kwalifikacji olimpijska i tam już na tej imprezie będzie presja" – zaznacza starszy z braci Lijewskich, z którym o występie Polaków na mistrzostwach świata w Katarze rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk, RMF FM: Jak Pan ocenia szanse na turnieju Polaków? W grupie zagramy z Hiszpanią, Brazylią i Tunezją.

Marcin Lijewski: Ciężko mi powiedzieć, do którego spotkania trzeba się najbardziej przyłożyć i za wszelką cenę wygrać. Naprawdę mamy bardzo ciężką grupę, chyba najtrudniejszą ze wszystkich. Na pewno zeszłoroczny występ na Euro nie napawa optymizmem, ale teraz byliśmy świadkami czterech meczów przed mistrzostwami i przynajmniej w trzech z nich nasza reprezentacja wyglądała bardzo dobrze, także nadzieje na dobry występ Polaków są dużo większe niż rok temu.

Czy dwa wygrane mecze w eliminacjach Euro z Turcją mogą napawać optymizmem? Sami zawodnicy mówią, że te wygrane to na pewno był pozytywny bodziec.

Zdecydowanie tak. Bardzo ważne, że były to mecze o stawkę i oba wygraliśmy. Szczególnie cieszy ta wygrana na wyjeździe, bo wiadomo, że w Turcji ciężko się gra. A praktycznie całe to spotkanie było pod kontrolą naszej reprezentacji. To napawa optymizmem. Uważam też, że było widać jeszcze rezerwy, ale na pewno przygotowania były tak poprowadzone, żeby ten pik formy nie przypadł na mecze z Turcją, a właśnie na mistrzostwa i mam nadzieję, że to wszystko będzie trafione.

Grupa, w której są biało-czerwoni nazywa jest grupą śmierci, ale jak pan patrzy na naszych rywali w pierwszej fazie turnieju, to który z nich będzie najtrudniejszy do ogrania, a który najłatwiejszy?

Zawsze najtrudniejszy jest pierwszy mecz. Tunezja to zespół, który ostatnio rośnie w siłę i na pewno nie będą to łatwe zawody. To jednak jest przeciwnik absolutnie w naszym zasięgu, dlatego tu trzeba się mocno skoncentrować i przyłożyć, bo punkty zdobyte w tym meczu mogą nam otworzyć ścieżkę do dużo lepszego występu. Oczywiście mamy też w grupie jeszcze Brazylię. Zespół, który też z roku na rok jest coraz lepszy. Jest prowadzony przez hiszpańskiego trenera, także widać europejską myśl szkoleniową w tym zespole. Na deser mamy jeszcze Hiszpanię. Nikomu chyba nie trzeba przedstawiać dwukrotnego mistrza Europy, bo wygrali i obronili w ubiegłym roku tytuł. Ciężko będzie o punkty w fazie grupowej, ale to jest sport i mam nadzieję, że też szczęście uśmiechnie się do naszych reprezentantów.

Jakie są największe problemy naszej reprezentacji? Patrząc też przez pryzmat tych ostatnich meczów z Turcją.

Brak doświadczania. Na pewno ta reprezentacja nie jest młoda, ale nie jest też ograna. Nie było nas na kilku ostatnich imprezach. Ten sezon koronawirusowy też nie sprzyjał też organizacji spotkań międzynarodowych. Dlatego meczów na wysokim poziomie nie było praktycznie wcale. To na pewno nie jest najlepszy prognostyk dla naszej kadry. Aczkolwiek mamy w tej reprezentacji kilku chłopaków, którzy na co dzień grają w Lidze Mistrzów i nie myślę tylko tutaj o zawodnikach z Łomży Vive Kielce. Mam nadzieję, że właśnie ich doświadczanie z tych spotkań międzynarodowych tchnie trochę więcej wiary w naszą reprezentację.

Trener Rombel po tych ostatnich spotkaniach wspominał znów o przestojach w grze naszej reprezentacji. Gdy one się zdarzają tracimy kontrolę w spotkaniach ze słabszymi rywalami, ale one mogą być o wiele bardziej dotkliwe w starciach z zespołami o wiele wyżej notowanymi na mistrzostwach.

Tak, takie granie falami jest typowe dla nieogranych zespołów. Drużyny doświadczone i utytułowane przestojów w grze mają niewiele albo nawet nie mają ich wcale. My jesteśmy reprezentacją na dorobku i niestety z tym, że jest falowanie w naszej grze, będzie trzeba się liczyć. Tutaj apeluję naprawdę o mądrość i do zawodników i do sztabu. Trzeba jak najszybciej wykryć momenty, w których pojawią się przestoje, bo one mogą być naprawdę bardzo kosztowne.

Sporo się w ostatnich latach kadrowo działo w naszej kadrze. Zmian i roszad, a także pomysłów na ustawianie niektórych zawodników, było sporo. W których miejscach na boisku nasza reprezentacja ma największe problemy?

Zawsze najważniejszym aspektem gry jest obrona i bramkarz. Zawsze w dalszych fazach turniejów mistrzowskich, mniej istotny staje się atak, bo zawodnicy są już zmęczeni. Kluczowa jest zawsze defensywa. W tym aspekcie na pewno poprawiliśmy się od zeszłorocznego Euro i to właśnie obrona może być mocną stroną naszej reprezentacji. Ponadto mamy bardzo dobre skrzydła i to zarówno prawe jak i lewe. Coraz więcej zawodników odgrywa jednak znaczące role w klubach z europejskiej czołówki. Na pewno problemy mamy jeszcze w rozegraniu. Z zawodnikami odpowiadającymi za kreowanie gry trzeba jeszcze popracować, ale myślę, że te mistrzostwa będą kolejną okazją do zebrania cennego doświadczania.

Czy kibice mogą patrzeć na te mistrzostwa z jakimiś nadziejami? Dostawaliśmy się przecież na ten turniej dzięki dzikiej karcie. Czy nasza reprezentacja do Egiptu znów poleciała po doświadczanie, którego jak pan wspomniał, nadal brakuje?

Ja tak do tego podchodzę. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja zawsze jestem realistą i wiem, że Polacy raczej medalu nie zdobędą. Ważne jest to, abyśmy na każdej imprezie rangi mistrzowskiej byli i bili się z najlepszymi o jak najkorzystniejsze rezultaty. Musimy nabierać doświadczania. Imprezą docelową tej grupy są mistrzostwa świata w 2023 roku w Polsce i Szwecji. To będzie też bezpośrednia kwalifikacji olimpijska i tam już na tej imprezie będzie presja. Tam trzeba będzie pokazać co przez ostatnie lata się wypracowało. Do tego czasu, niech chłopaki się uczą i daj Boże, żeby przysporzyli nam jak najwięcej pozytywnych emocji i żebyśmy po meczu mogli powiedzieć, że było nerwowo, ale wygraliśmy tą jedną bramką.

32 zespoły po raz pierwszy w historii zagrają na mistrzostwach świata. To dobra zmiana?

W naszym położeniu oczywiście jak najbardziej na plus. Niełatwo by nam było przebijać się przez te wszystkie kwalifikacje do kwalifikacji. Miałem taką nieprzyjemność w młodości i naprawdę nie jest to łatwa rzecz.

A które reprezentacje są faworytami do medali?

Tutaj nie będę oryginalny, jak postawię na Duńczyków, Hiszpanów czy Chorwatów. To są reprezentacje, które powalczą o najwyższe cele.

Jakoś inaczej obserwuje się grę reprezentacji, gdy w jej sztabie są byli koledzy z boiska?

Nie, absolutnie. Myślę, że to jest taka naturalna kolej rzeczy. My jako zawodnicy większość swojego czasu wolnego i zawodowego poświęciliśmy piłce ręcznej i fajnie jest, że to moi koledzy z reprezentacji tworzą chociaż w części ten sztab szkoleniowy kadry.

Wspominał pan, że z nadzieją patrzy na obecną naszą reprezentację, bo ona notuje systematyczny progres.

Oczywiście. Widzimy też po samych wynikach. W zeszłym roku jechaliśmy na mistrzostwa Europy mając w plecaku doświadczeń wszystkie przegrane sparingi. Jeden był wygrany, ale z reprezentacją z krajów arabskich, więc tego nawet nie liczę. W tym roku jedziemy na turniej z dorobkiem czterech wygranych spotkań i nie ukrywam, że gra jest o wiele lepsza niż rok temu. Poza tym, w zeszłym roku zabrakło też kilku kontuzjowanych chłopaków, którzy teraz zasilili reprezentację. Także dużo plusów.