Końcówka tegorocznego ligowego sezonu potwierdziła, że kibice nie powinni narzekać na niesprawiedliwe rozstrzygnięcia. Mistrzowska Legia rozwiała wszelkie wątpliwości rozbijając Śląsk 5:0. Wrocławianie powinni się cieszyć z 3. miejsca. Tuż za czempionami uplasował się Lech, który dwa razy w bezpośrednim starciu był od Legii gorszy. Tylko co dalej?

To akurat proste pytanie - jak co roku będziemy teraz pompować ligomistrzowy balonik: że to szansa dla naszego futbolu, że kiedy jak nie teraz, że w końcu trzeba dźwignąć polską klubową piłkę z kolan. Ale jak tu nie wykrzykiwać tych oczywistości, kiedy to sama prawda! Legia musi jednak najpierw wyeliminować dwie porównywalne drużyny, z czym teoretycznie nie powinno być dużych problemów, a w decydującym meczu pokonać np. APOEL, lub Celtic, które mogą pojawić się na kolizyjnym kursie.

Ale jeszcze wcześniej trzeba się skupić na tym, żeby jak najwięcej zawodników z mistrzowskiego składu zostało w Warszawie. Nie udało się z Ljuboją, na wschód wyjechał Jędrzejczyk, a na emeryturę przeszedł Żewłakow. Oby na tym się skończyło, bo prezes ponoć nie planuje latem wielkiej rozrzutności.

O puchary powalczą też Lech, Śląsk no i Piast, co będzie niezłą ciekawostką, wszak gracze z Gliwic jeszcze rok temu biegali po boiskach pierwszej ligi.

A skoro jesteśmy już przy zapleczu Ekstraklasy - ostatnia kolejka zapowiada się niezwykle ciekawie. Zawisza, Termalica, Cracovia i Flota - te ekipy wciąż mają szansę na awans. A kto nie widział sobotnich spotkań tych zespołów, niech jak najszybciej zarobi zaległości. Nie zawsze możemy zobaczyć gola bramkarza w ostatniej minucie meczu!