Dziś nagrody za olimpijskie medale sięgają tysięcy dolarów. Ale w czasach PRL-u nawet najwięksi polscy mistrzowie musieli zadowolić się skromnymi upominkami. Gdybym się przesunął o jedną olimpiadę, może byłoby lepiej. Ale daty urodzenia nie zmienię - żartuje Waldemar Legień, jeden z trzech judoków świata, którzy zdobyli aż dwa złote medale olimpijskie.

Po Seulu, jak wygrałem, to dostałem mnóstwo prezentów. Walizki, ręczniki, kryształy – wspomina w rozmowie z francuskim korespondentem RMF FM Markiem Gładyszem. Za Barcelonę było 20 tys. dolarów. Nasz mistrz otrzymał także samochód. Ale były także inne czasy, kiedy w ogóle nic nie było – dodaje. Dostawali dresy i się cieszyli, że reprezentowali Polskę.

Start na olimpiadzie to ogromna presja. Także dzięki Wam dziennikarzom - żartuje Legień. Z pewnością duży wpływ ma także wielkość samej imprezy. I czyhające na sportowców pułapki. Jedną z nich – jak podkreśla mistrz – jest stołówka w wiosce olimpijskiej. Tam można spędzić cały dzień na jedzeniu. Zresztą mówi się, że „wiele medali zostało na stołówce” - dodaje.

Niestety walka o olimpijskie medale wymaga wielu wyrzeczeń; za sukcesy niejeden sportowiec płaci zdrowiem. Ale to nie tylko kontuzje, urazy. Waldemar Legień nabawił się na macie... kamieni nerkowych. A wszystko przez „zbijanie wagi”. Ja jestem trochę jak wielbłąd, potrafię przez cały dzień nie pić. Jak zrzucałem wagę, mało piłem - opowiada podwójny mistrz olimpijski w judo:

Waldemar Legień opowiada też, dlaczego niektóre media nazywają go „postrachem Angeliny Jolie”, i czemu hollywoodzka gwiazda go znienawidziła:

Waldemar Legień karierę sportową rozpoczął w klubie Czarni Bytom. Pierwszy sukces odniósł w 1981 zdobywając mistrzostwo Europy juniorów. W 1988 na olimpiadzie w Seulu zdobył pierwszy złoty medal w judo dla Polski (kat. 78 kg), pokonując w finale Niemca Franka Wienke. Cztery lata później w Barcelonie po raz drugi sięgnął po olimpijskie złoto (w kat. 86 kg). Stał się trzecim człowiekiem w historii judo, który zdobył dwa złote medale olimpijskie. W 1992 r. był także chorążym polskiej reprezentacji olimpijskiej.

Po igrzyskach zakończył sportową karierę. Dziś jest szefem sekcji judo sławnego paryskiego klubu "Racing Club de France".