Od początku sezonu Wisła uzbierała zaledwie dwa punkty i jest to najgorszy wynik od... 37 lat! W klubie zastanawiają się, jak zaradzić kryzysowi.

Widzew Łódź wyeliminował Liverpool w ćwierćfinale Pucharu Mistrzów, reprezentacja Polski na Stadionie Śląskim zremisowała z ZSSR, a Ryszard Szparak ustanowił rekord Polski w biegu na 400 m ppł. To mniej więcej wtedy, w roku 1983, Wisła po raz ostatni zaliczyła równie nieudany start sezonu jak obecnie.

Po czterech meczach piłkarze Artura Skowronka mają zaledwie dwa punkty (przegrali ze Śląskiem Wrocław i Wisłą Płock, zremisowali z Jagiellonią Białystok i Pogonią Szczecin). Na początku sezonu 1983/1984 krakowianie dorobek mieli taki sam, tyle że punkt zdobyli z Cracovią i Górnikiem Zabrze, a przegrali z Górnikiem Wałbrzych i Lechem Poznań. 

W składzie Wisły byli wówczas tacy zawodnicy jak: Marek Motyka, Piotr Skrobowski, Zdzisław Kapka, czy Andrzej Iwan. Mimo tak fatalnego startu, drużyna zdołała się jednak utrzymać, z przewagą sześciu punktów nad strefą spadkową (wówczas za wygraną otrzymywało się dwa, a nie trzy punkty).

Dwa punkty na starcie to bardzo mizerny dorobek. Nawet w poprzednim sezonie, gdy Wisła zajęła miejsce tuż nad strefą spadkową, w czterech pierwszych spotkaniach uzbierała dwa razy więcej. Choć trzeba przyznać, że po odejściu Bogusława Cupiała krakowanie nie mieli imponujących startów, bo w czterech pierwszych meczach sezonu kolejno zdobywali: trzy, dziewięć, pięć, cztery i właśnie dwa punkty.

Z kolei za czasów biznesmena z Myślenic, Wisła trzykrotnie na starcie zbierała komplet punktów. Szczególnie imponujący był początek sezonu 2004/2005, gdy w czterech pierwszych spotkaniach krakowianie zdobyli 16 bramek, a stracili tylko jedną, a cały sezon zakończyli z mistrzostwem i 11 punktami przewagi nad Dyskobolią Grodzisk Wlkp.

Dziś piłkarze Artura Skowronka znajdują się w zupełnie innym położeniu. Zajmują 13. miejsce w tabeli, a byliby jeszcze niżej, gdyby nie ujemne punkty Cracovii. W tej sytuacji jedynym pocieszeniem dla nich jest fakt, że w tym sezonie z Ekstraklasy spada tylko jedna drużyna.

Nigdy się nie poddaję i w tej sytuacji również tego nie zrobię. W życiu zawsze walczyłem i nie inaczej będzie teraz. To że zawsze walczyłem dostrzegli też właściciele Wisły i dlatego zostałem trenerem tak fantastycznego i wielkiego klubu - mówił trener Skowronek po porażce 0-3 z Wisłą Płock.

Posada szkoleniowca wisi jednak na włosku, choć jest bardzo prawdopodobne, że poprowadzi jeszcze drużynę w piątkowym wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Przy Reymonta debatuje się już jednak nad jego następcami. 

Więcej na portalu INTERIA.PL

Piotr Jawor