Biało-czerwone szczypiornistki nie pojadą na Igrzyska w Rio de Janeiro. W Astrachaniu Polki przegrały ze Szwedkami 24:30. Świetnie w naszej bramce spisywała się Weronika Gawlik, ale drużynie Kima Rasmussena zabrakło dziś argumentów. Szwedki są już pewne wyjazdu Igrzyska.

Polki od początku spotkania musiały gonić wynik. Biało-czerwone ani razu w tym pojedynku nie wyszły na prowadzenie. To Szwedki nadawały ton wydarzeniom na parkiecie. Prowadziły 4-5 bramkami. Kiedy Polki zrywały się do walki i zdobywały dwie-trzy bramki z rzędu to potem niestety pojawiały się błędy, które skrzętnie wykorzystywały Szwedki. Skandynawki mimo że nie grały rewelacyjnie to i tak nie dały się dogonić. Bardzo dobrze spisywały się obie bramkarki. Naszą bohaterką była w wielu sytuacjach Weronika Gawlik, ale i Johanna Bundsen spisywała się bez zarzutu.

Szkoda zbyt wielu fauli w ataku i innych nieprzemyślanych decyzji. Grając o igrzyska nie można popełniać tylu błędów. Wyrachowania brakowało szczególnie w momentach, w których wydawało się, że biało-czerwone łapią odpowiedni rytm. Szwedki traciły przewagę, nie potrafiły zdobywać bramek. W takich momentach Polki nie potrafiły pójść za ciosem. Za każdym razem, kiedy zbliżały się do remisu pojawiała się seria kilku złych zagrań. Do tego dochodzi słaba skuteczność z rzutów karnych.

W ostatnich minutach trener Kim Rasmussen wpuszczał w ataku dodatkową zawodniczkę do gry w polu. Biało-czerwona bramka stała pusta. Trzeba było ryzykować, ale i to nie przyniosło wystarczających rezultatów. Polki z pewnością były bliżej sukcesu w piątkowym meczu z Rosjankami. Być może tamta porażka kosztowała je zbyt wiele sił. Dziś zabrakło nie tyle pomysłu na grę, co skuteczności. Niejednokrotnie dobrze rozegrane akcje kończyły się kiepskimi lub niecelnymi rzutami.

Najskuteczniejsza w naszym zespole była dziś Aleksandra Zych. Zdobyła 6 bramek. Nieźle w ataku wyglądała współpraca ze skrzydłowymi, ale już obrotowa Patrycja Kulwińska praktycznie nie dostawała piłek, które mogłaby zamienić na bramki. Zatrzymała się na trzech trafieniach.  Warto podkreślić siłę szwedzkiej kadry. Bramki rzuciło nam dziś aż 11 rywalek. Pięć trafień zapisała na swoim koncie Elisabeth Gullden. Szeroka i wyrównana kadra była jednym z atutów szwedzkiej reprezentacji.

W niedzielę na zakończenie turnieju biało-czerwone zagrają jeszcze z Meksykankami, ale to spotkanie nie będzie miało już znaczenia. Dla kilku z naszych reprezentantek była to ostatnia szansa na zdobycie olimpijskiej kwalifikacji. Za cztery lata starsze zawodniczki mogą już takiej okazji nie mieć.

(mn)