Mistrz świata organizacji WBC Witalij Kliczko nie zamierza lekceważyć Alberta "Dragona" Sosnowskiego przed walką o pas czempiona w bokserskiej wadze ciężkiej, która odbędzie się 29 maja w Gelsenkirchen. Ukrainiec ocenia szanse obydwu na wygraną jako równe.

To nie jest zawodnik tak znany jak Muhammad Ali czy Lennox Lewis, ale Albert Sosnowski jest przedstawicielem nowego pokolenia w boksie. Nie zamierzam go niedoceniać, dlatego szanse na zwycięstwo oceniam jako równe, 50-50 - powiedział Witalij Kliczko w wywiadzie dla "The Telegraph".

"Nie jadę tam oddać się bez walki, być sparaliżowanym samym nazwiskiem Kliczko. Jest on także do pokonania" - powiedział Albert Sosnowski w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Witkowicz.

Wybór "Dragona" Sosnowskiego (bilans walk 45-2-1) jako najbliższego rywala Kliczki (39-2) został odebrany w branży pięściarskiej jako spore zaskoczenie. Przez kilka tygodni promotorzy Ukraińca negocjowali z Rosjaninem Nikołajem Wałujewem, ale ostatecznie nie przyjął on proponowanej gaży w wysokości 2,5 mln dolarów. Nieoficjalnie mówi się, że Polak może zarobić 1 mln dol.

Wałujew mógł dostać 2,5 mln dol, co byłoby jego finansowym rekordem, jednak powiedział "nie". Tym samym pokazał, że obawia się przegranej i że nie jest wielkim mistrzem - dodał Witalij Kliczko.

Pojedynek Kliczki z Sosnowskim odbędzie się na stadionie drużyny piłkarskiej Schalke 04 Gelsenkirchen. W czerwcu ubiegłego roku młodszy brat Witalija, Władymir Kliczko (czempion IBF i WBO) pokonał na tym obiekcie, w obecności 61 tysięcy kibiców, Uzbeka Rusłana Czagajewa.

Dziewiątego kwietnia 2010 roku Sosnowski miał boksować w Londynie w obronie tytułu zawodowego mistrza Europy ze złotym medalistą olimpijskim z Sydney, Brytyjczykiem Audleyem Harrisonem (26-4). Do tej potyczki nie dojdzie, a zamiast zawodnika z Warszawy, w ringu prawdopodobnie wystąpi - według "The Sun" - Ukrainiec Aleksander Dimitrenko (29-1).