„Nie ma co ukrywać. Teraz na reprezentację wszyscy przyjechali w świetnej formie. W lutym trzeba to powtórzyć” – mówi w rozmowie z RMF FM rozgrywający kadry koszykarzy Kamil Łączyński. Kapitan Anwilu Włocławek z powodu kontuzji nie był brany pod uwagę przez trener Mike’a Taylora, ale ma nadzieję, że po powrocie do zdrowia w lutym dostanie powołanie do reprezentacji.

„Nie ma co ukrywać. Teraz na reprezentację wszyscy przyjechali w świetnej formie. W lutym trzeba to powtórzyć” – mówi w rozmowie z RMF FM rozgrywający kadry koszykarzy Kamil Łączyński. Kapitan Anwilu Włocławek z powodu kontuzji nie był brany pod uwagę przez trener Mike’a Taylora, ale ma nadzieję, że po powrocie do zdrowia w lutym dostanie powołanie do reprezentacji.
Kamil Łączyński /Tytus Żmijewski /PAP

Patryk Serwański, RMF FM: Tydzień temu przeszedł pan zabieg. Biodro dolegało od dłuższego czasu. Teraz w końcu będzie mógł pan zapomnieć o bólu.

Kamil Łączyński, Anwil Włocławek: Nikt nie lubi bólu. Szczególnie gdy towarzyszy dzień w dzień. Przez całą dobę odczuwałem dyskomfort. Teraz ciągle czuję ból, ale już w związku z całym procesem, który przechodzę. Niebawem kontrola pooperacyjna. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku i będą mógł rozpocząć rehabilitację. Oczywiście na razie ćwiczenia będą okrojone, ale powoli będą wracał do dyspozycji.

Taki trudny okres pooperacyjny pomogli przetrwać koledzy z reprezentacji. Dwa zwycięstwa w eliminacjach Mistrzostw Świata oznaczają, że reprezentacja jest blisko drugiego w historii awansu na ten turniej.

Towarzyszył  mi uśmiech na twarzy. Były nie tylko cenne zwycięstwa, ale i bardzo dobry styl. Oczywiście denerwowałem się zdecydowanie bardziej, bo dużo lepiej jest być na parkiecie, niż śledzić wszystko z boku. Fantastyczne uczucie. Zrobiliśmy dwa milowe kroki by znaleźć się na mistrzostwach świata. Z naszą reprezentacją od dawna nie było tak dobrze.

Kluczem do dobrych wyników jest skuteczność rzutów z gry i rzutów z dystansu. Tu jesteśmy w absolutnej czołówce całych kwalifikacji. Dziś rzuty z dystansu stają się najważniejszą bronią.

Tak, ale najlepsza drużyna to taka, która jest dobrze zbilansowana. Nie można zapominać - szczególnie w europejskiej koszykówce - o grze pod koszem. To było widać teraz, gdy do kadry dołączył Maciej Lampe. Gra wyglądała zupełnie inaczej. Maciek stwarzał ogromne zagrożenie. Obrona reagowała i to po podaniach Maćka rzucaliśmy z dystansu. On był podwajany, a na obwodzie było miejsce. Nie pamiętam czy kiedykolwiek reprezentacja grała na takiej skuteczności, tak równo i tak widowiskowo.

Mamy teraz zbilansowany skład. Jest kilku zawodników, którzy potrafią wziąć na siebie ciężar gry jak Aaron Cel czy Adam Waczyński. Mateusz Ponitka czy Michał Sokołowski potrafią penetrować kosz. A.J. Slaughter w ostatnich meczach rozgrywał, ale to typowy egzekutor. Mamy sporo wariantów.

A.J. zanotował wczoraj 11 asyst. To chyba jego rekord w reprezentacji. Świetnie obsługiwał podaniami Macieja Lampe. Co ważne, w reprezentacji mamy teraz zawodników, którzy odgrywają ważne role w swoich klubach. Oni przyjeżdżają na kadrę i potrafią wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Z ławki chodzi jeszcze bardzo doświadczony Karol Gruszecki. Znów potwierdziło się, jak ważny jest także Łukasz Koszarek. Trener ma pole manewru, gdy ktoś ma kłopoty ze skutecznością czy z faulami. Pewność siebie tej ekipy rośnie. Dojrzewamy jako drużyna i jesteśmy gotowi na to by wywalczyć awans. To byłaby fenomenalna sprawa po tylu latach.

W lutym wystarczy nam jedno zwycięstwo, by awansować. Zagramy na wyjeździe z Chorwacją i u siebie z Holandią. Pewnie pojawi się stres, bo przed takim wyzwaniem mogą zadrżeć nogi.

Nie ma co kalkulować. Wszyscy już usiedli do kalkulatorów. Ktoś wyliczył, że nawet dwie porażki przy korzystnych wynikach w innych spotkaniach dadzą nam awans. Oczywiście będzie dodatkowy stres i odpowiedzialność, bo od awansu dzieli nas cienka linia. Trzeba spokojnie wrócić do klubów, ochłonąć i robić swoje. Tak, by w lutym wszyscy znów byli w tak dobrej dyspozycji. Teraz cała dwunastka trafiła z formą. Jeżeli to powtórzymy, dojdzie do historycznego sukcesu.

Czasu przyspieszyć się nie da, jako sportowiec na pewno pan o tym wie, ale chyba korci pana, by w lutym być w pełnej dyspozycji i zasłużyć na ponowne powołanie od trenera Mike’a Taylora. We wrześniu rozegrał pan w kadrze naprawdę dobre mecze.

Bardzo przeżywałem teraz mecze kadry. Będę robił wszystko by wyzdrowieć w stu procentach. W klubie postaram się złapać rytm meczowy i wrócić do formy, tak by w lutym dostać to ewentualne powołanie. Wiem jak wyglądała przeszłość. Nie jestem może pierwszym wyborem trenera Taylora, ale pokazywałem, że kiedy dostaję szansę, potrafię ją wykorzystać. Zostały niespełna trzy miesiące. Trzeba trenować i zobaczymy co przyniesie przyszłość. 

(ag)