Reprezentacja Polski koszykarzy pokonała w katowickim Spodku Izrael 66:64 (19:14, 18:12, 11:25, 18:13) w swoim drugim meczu mistrzostw Europy. Gospodarze, którzy wcześniej wygrali ze Słoweńcami, zajmują drugie miejsce w grupie D, za Francuzami, którzy również mają dwie wygrane.

Ponownie w polskim zespole najskuteczniejszy był polski koszykarz amerykańskiego pochodzenia Jordan Loyd, który uzyskał 27 pkt. Kapitan Mateusz Ponitka miał double-double - 16 pkt i 11 zbiórek. 

Niemal komplet publiczności (8998 widzów) oglądał w katowickim Spodku ciekawy, wyrównany mecz z happy endem dla Polski. Biało-Czerwoni ponownie, tak jak w poprzednich ME trzy lata temu, pokonali rywali, niesieni dopingiem fanów przez 40 minut. Każde dojście koszykarzy z Izraela do piłki było kwitowane gwizdami, czego w meczu ze Słoweńcami nie było. Podczas hymnu Izraela także rozlegały się gwizdy i buczenie.

Biało-Czerwoni rozpoczęli w identycznym składzie, jak przeciw Słowenii: z kapitanem Mateuszem Ponitką, naturalizowanym Amerykaninem Jordanem Loydem, Andrzejem Plutą, Michałem Sokołowskim i Aleksandrem Balcerowskim. W pierwszej piątce rywali był Deni Avdija z Portland Trail Balzers, do którego od razu "przykleił się" Sokołowski, który tak skutecznie uprzykrzał wcześniej życie Luce Doncicowi z LA Lakers.

Avdija do przerwy uzyskał tylko pięć punktów, ale więcej problemów sprawiał podopiecznym trenera Igora Milicica Tomer Ginat (10 pkt). To jednak biało-czerwoni kontrolowali gre i prowadzili praktycznie cały czas. Remis był tylko raz - 12:12 - pod koniec pierwszej kwarty.

Balcerowski pod koszem przegrywał pojedynki z rywalami, ale bardzo dobrą zmianę dał Dominik Olejniczak, który po dwóch kwartach miał na koncie osiem punktów i siedem zbiórek, a przede wszystkim wiele udanych akcji w defensywie. Kwintesencją jego gry była wymiana podań z kapitanem Ponitką i choć było już blisko straty, to 29-letni środkowy z Torunia uratował piłkę, oddał w ręce Ponitki, a ten z rogu boiska trafił.

W 15. minucie po kontrze kapitana reprezentacji Polski było 30:22, a za chwilę po markowej akcji Andrzeja Pluty 32:22. Wynik po 20 minutach ustalił Loyd, trafiając zza linii 6,75 m i Polska prowadziła 37:26.

Trzecią kwartę rozpoczął Pluta od "trójki" i Polska wygrywała najwyższą różnicą - 14 pkt (40:26), ale błyskawicznie odpowiedział Avdija. Chwilę później trener Milicic przeżył chwilę grozy, gdy Sokołowski natychmiast domagał się zmiany wskazując na stopę, z którą miał problem przez kilka miesięcy, na przełomie 2024 i 2025 r. Skrzydłowy zszedł z parkietu, zdjął but, a fizjoterapeuci zaczęli dokładać mu na stopę kolejne warstwy usztywniającego bandaża. Nie minęły dwie minuty i najlepszy defensor biało-czerwonych wrócił na parkiet.

W czasie jego nieobecności podopieczni trenera Ariela Beit-Halahmiego zmniejszyli straty do pięciu punktów (35:40). Emocje były tak wielkie, że nawet trener Milicic zachęcał z boiska kibiców do aktywniejszego dopingu machając rękoma, choć fani nie ustawali w skandowaniu "Hej Polska kosz", "Kto nie skacze ten z Izraela", czy nazwisk polskich koszykarzy, gdy ci popisywali się udanymi akcjami, czy wykonywali rzuty wolne.

Końcówka tej części należała do Izraelczyków, którzy grali konsekwentnie, a Avdija nie mylił się w rzutach z dystansu. Po jego akcjach - rzucie zza linii 6,75 m i kontrataku - Polacy stracili prowadzenie pierwszy raz w meczu i przegrywali 48:49 w 29. minucie. Po trzech kwartach było 48:51, bo tę część spotkania zespół trenera Milicica przegrał aż 11:25.

Kapitan Ponitka poderwał zespół do walki dwoma akcjami w pierwszej minucie ostatniej części - najpierw ratując piłkę przed wypadnięciem na aut wskoczył na stolik sędziowski, a potem wrócił na parkiet i zdobył trzy punkty. W kolejnej akcji piłkę przechwycił Pluta, pobiegł na kosz - rzut nie wpadł, ale tyły akcji zabezpieczał Ponitka, który dobił piłkę. Biało-czerwoni prowadzili 53:51.

Koszykarze walczyli o każdą piłkę i skrawek parkietu, a do zbiórek w defensywie wyskakiwali nawet najniżsi w polskim zespole Pluta, Loyd i Przemysław Żołnierewicz.

W 34. minucie był remis 53:53. Po dwóch rzutach zza linii 6,75 m Loyda i Sokołowskiego było 59:55, ale Izraelczycy potrafili i te przewagę zniwelować, a nawet uzyskać przewagę 64:62 na minutę i 12 sekund przed końcem po rzucie za trzy punkty Khadeena Carringtona. Ostatnie słowo należało do niesamowitego Loyda. Amerykanin z AS Monaco przebiegł z piłką niemal całe boisko, minął jak tyczki trzech obrońców przeciwnika i z wejścia pod kosz zdobył punkty, doprowadzając do remisu 64:64. Po niecelnej akcji Avdiji piłkę zebrał Ponitka i ta trafiła znowu do Loyda. Nie trafił, ale zebrał pod koszem piłkę i dobił ją, gdy zegar wskazywał 13,1 s do końca spotkania, a tablica wynik 66:64.

Ostatnią akcje Izraelczyków Polacy obronili - Sokołowski sfaulował co prawda Avdiję, ale biało-czerwoni mieli zapas fauli. Avdija jeszcze raz próbował rzutem za trzy punkty odwrócić losu meczu, ale piłka odbiła się od obręczy i złapał ją Balcerowski. Upadł na parkiet, ale nie wypuścił jej z rąk i wtedy zabrzmiała końcowa syrena. Polacy podnieśli ręce w geście zwycięstwa, a kibice oszaleli ze szczęścia. Druga wygrana w grupie stała się faktem. Loyd oprócz 27 pkt miał sześć zbiórek i cztery asysty i został wybrany najlepszym graczem meczu. Przez kilka minut publiczność w Spodku skandowała "MVP, MVP". Amerykanin został wyściskany przez kolegów i trenerów.

Polacy wygrali 40:33 walkę pod tablicami, która była - jak mówili zawodnicy przed spotkaniem - kluczem do zwycięstwa.

W grupie A wicemistrz globu Serbia pokonała 84:80 Łotwę, współgospodarza mistrzostw Europy i piątą drużynę MŚ 2023, i odnosząc trzecie zwycięstwo w gr. A zapewniła sobie awans do 1/8 finału. Lider ekipy z Bałkanów Nikola Jokic (Denver Nuggets) zdobył rekordową w karierze liczbę punktów w Eurobaskecie - 39.Miał też 10 zbiórek i cztery asysty, zaś wskaźnik efektywności środkowego wyniósł 42.

Liderem gospodarzy był były gracz NBA Davis Bertans (obecnie Dubai BC), który miał 16 pkt i 10 zbiórek. Łotysze mają nadal tylko jedno zwycięstwo, podobnie jak Estończycy, prowadzeni przez trenera Heiko Rannulę, mistrza Polski z Legią Warszawa. Ci ostatni cieszyli się w sobotę z pierwszej wygranej - z Czechami 89:75. 

Mistrzów świata Niemców do wygranej nad niepokonaną Litwą 107:88 w grupie B w Tampere poprowadził tercet: Dennis Schroeder - 26 pkt i 6 asyst, Franz Wagner - 24 pkt i 7 zbiórek oraz Daniel Theis - 23 pkt i 6 zbiórek. Niemcy są także pewni udziału w 1/8 finału.

W katowickim Spodku Francja, wicemistrz olimpijski i Starego Kontynentu, pokonała Słowenię 103:95 odnosząc drugie zwycięstwo. Luka Doncic z LA Lakers zdobył 39 punktów. Rozgrywający Francuzów, zawodnik Żalgirisu Kowno, Sylvain Francisco, miał 32 pkt i 7 asyst. Za porażkę z Gruzją 69:83 swoim kibicom zrewanżowali się w sobotę Hiszpanie. Obrońcy trofeum wygrali w grupie C z Bośnią i Hercegowiną 88:67.