Hiszpan Joaquin Rodriguez na ostatnim etapie zapewnił sobie zwycięstwo w kolarskim wyścigu Dookoła Kraju Basków. W jeździe indywidualnej na czas był szybszy od dotychczasowego lidera – Kolumbijczyka Sergio Henao. Najlepszy z Polaków, Michał Kwiatkowski kończy rywalizację na dobrym, ósmym miejscu. "To bardzo dobry prognostyk przed ardeńskimi klasykami, które czekają Michała w najbliższym czasie" - ocenił w rozmowie z RMF FM były kolarz Cezary Zamana.

Patryk Serwański, RMF FM: Imponują formą kolarze Katiuszy. Wyścigi jednodniowe wygrywa w tym roku Alexander Kristoff. Teraz w wyścigu Dookoła Kraju Basków najlepszy Hiszpan Joaquin Rodriguez.

Cezary Zamana: Forma tych zawodników robi wrażenie. Wydaje mi się, że jeżdżą też dobrze taktycznie. Nie wychylają się za bardzo. Konsekwentnie realizują założenia taktyczne. Pamiętajmy też, że Kristoff i Rodriguez to bardzo doświadczeni kolarze. Do tego dochodzą koledzy, którzy potrafią im pomagać.

Michał Kwiatkowski kończy wyścig na ósmym miejscu. Biorąc pod uwagę zbliżające się ardeńskie klasyki to chyba dobry prognostyk.

Klasyki w Belgii są pagórkowate, ale na pewno nie tak górzyste jak etapy w Kraju Basków. Michał na tych płaskich etapach był szybki. Widać, że ma moc. Tracił jedynie na tych stromych podjazdach, których na klasykach nie będzie. Dla mnie Kwiatkowski jedynie potwierdził, że będzie faworytem zbliżających się wyścigów.

Kwiecień to bardzo ważny kolarski miesiąc. Ten wysyp ważnych, klasycznych wyścigów jest imponujący. Już jutro Paryż-Roubaix, czyli Piekło Północy i słynne bruki.

To chyba najbardziej charakterystyczny wyścig właśnie z uwagi na sekcje brukowe i dramaty, które przeżywają tam kolarze. Za nami już Milan-San Remo, Tour of Flandria. To okres, w którym najwięcej do powiedzenia mają kolarze specjalizujący się w klasykach jak Michał Kwiatkowski.

Do wyścigów klasycznych trzeba mieć predyspozycje psychologiczne. Chwila nieuwagi może być kosztowna. Pełna koncentracja, oczy dookoła głowy - to podstawa. Wyścig etapowy błąd wybaczy. Klasyk nie.

Wyścigi jednodniowe to imprezy dla zawodników walczących od startu do mety, bo nie można nic przegapić. Na wyścigach etapowych drużyna daje większe wsparcie. Na klasyku musisz liczyć na siebie. Klasyki to walka o pozycję, często bardzo trudna i niebezpieczna.  Paryż-Roubaix, Amstel Gold Race, Liege-Bastogne-Liege, Walońska Strzała: każdy z tych wyścigów ma jednak swoją specyfikę. Trzeba dobrać odpowiednią taktyką na każdy z tych wyścigów. Zresztą klasyki częściej wygrywają ci bardziej doświadczeni kolarze. Bez tego nie da się odnosić sukcesów na tego typu wyścigach.

A szczęście? Milan-San Remo. Michał Kwiatkowski był w dobrej formie, ale kraksa przekreśliła szanse.

Ja bym nie opierał kolarstwa na szczęściu. Michał wygrywający mistrzostwo świata na przedostatnim zjeździe był z przodu stawki mógł uciekać i nie bał się kraksy. Na Milan-San Remo na ostatnim zjeździe był na 10-11. miejscu, dość daleko. Jechał przed nim wspaniały kolarz Philippe Gilbert, to on się wywrócił. W takiej sytuacji najbezpieczniej jest jechać z przodu grupy. Dlatego tak ważna jest koncentracja.

Co jest takiego niesamowitego w tych sekcjach brukowych? Rzeczywiście tak trzęsie, że człowiekowi się odechciewa?

- Coś mogę powiedzieć o brukach... Dwa razy jechałem w Paryż-Roubaix. Raz było słonecznie i z wiatrem. Wpadaliśmy na bruk przy prędkości 50 km/h. Te wybrzuszenia bruków mogły przy takich prędkościach nieźle wyrzucić w górę. Za drugim razem jechaliśmy w śniegu i na brukach było pełno błota. Teraz może być podobnie, bo ostatnio w rejonie wyścigu mocno padało.

Faworyci wyścigu?

Na pewno ci dwaj, którzy już wygrywali kolarskie monumenty w tym roku: John Degenkolb - zwycięzca Milan-San Remo i Alexander Kristoff, który wygrał Tour of Flandria. Ja jednak liczę na kogoś innego - Bradley'a Wigginsa. Wygrywał Tour de France, ma olimpijskie złoto, ale marzy o wygraniu Paryż-Roubaix. Po tym wyścigu kończy się jego kontrakt z drużyną. Później Brytyjczyk będzie przygotowywał się do Igrzysk Olimpijskich w Rio. Tam chce walczyć o medale w kolarstwie torowym. Może więc warto ostatni raz na szosie trzymać kciuki właśnie za Wigginsa.

(mn)