Kamil Grosicki przyznał, że Anglia to rywal, który w każdym polskim piłkarzu wywołuje podwójną motywację. "We wtorek nie mamy nic do stracenia, bo i tak mało kto na nas liczy, a możemy wiele zyskać" - podkreślił.

Skrzydłowy tureckiego Sivassporu 17 razy do tej pory wystąpił w drużynie narodowej, ale wciąż czeka na gola. Miałem nadzieję, że licznik ruszy w piątkowym spotkaniu z RPA, ale znowu się nie udało - przyznał zawiedziony. Na szczęście zanotowałem asystę przy bramce Marcina Komorowskiego. Myślę, że trener mógł być zadowolony i postawił przy moim nazwisku mały plusik. Mam nadzieję, że dzięki temu wzrosły szanse, że zagram we wtorek z Anglią - dodał.

Grosicki zgodził się z opinią, że po meczu z RPA można mieć pretensje do biało-czerwonych. Przyznał, że kadra musi popracować nad koncentracją i skutecznością. Tego we wtorek na pewno nie zabraknie. Podobnie jak motywacji, bo Anglia to zespół, który powoduje jej podwojenie. Zarówno u wszystkich polskich piłkarzy, jak i kibiców. Chyba tylko rywalizacji z Niemcami i Rosją towarzyszą równie duże emocje. To dla nas jak derby w klubie czy spotkania Legii z Lechem bądź Wisłą w polskiej lidze - porównał. Czujemy respekt, ale nie boimy się. Przecież gramy u siebie, będziemy mieć za sobą pełne trybuny. Musimy pokazać na boisku, że nie ma w nas żadnej bojaźni, a jest wiara we własne umiejętności i dobry wynik - zaznaczył.

Rząsa: Jest szansa, że Polanski wróci na zgrupowanie

Sytuacja jest dynamiczna. Z ostatnich informacji, jakie otrzymaliśmy od Eugena Polańskiego, wynika, że jest szansa, iż w poniedziałek przyleci do Warszawy i dołączy do drużyny - powiedział dyrektor do spraw kontaktów reprezentacji z mediami Tomasz Rząsa. Podkreślił, że na razie nie ma pewności co do ostatecznego zachowania Polanskiego. Dopiero, gdy dołączy do kadry, poinformujemy o tym. Jeśli nie przyjedzie, to z powodów niezależnych od niego i bardzo ważnych - zapewnił.

Zawodnik FSV Mainz z powodów rodzinnych dołączył do kadry  we wtorek wieczorem jako ostatni. Wziął udział tylko w jednym treningu i w czwartek opuścił zgrupowanie. W jego miejsce Waldemar Fornalik powołał Rafała Murawskiego.

Małowiejski: W meczu z Anglią najważniejsza będzie dyspozycja fizyczna

Hubert Małowiejski, jeden ze współpracowników selekcjonera reprezentacji Waldemara Fornalika, stwierdził, że w meczu z Anglią w kluczowe znaczenie będzie mieć dyspozycja fizyczna polskich piłkarzy. By liczyć na dobry wynik z Anglią, trzeba być gotowym na sto procent pod każdym względem - ocenił. Kluczowe znaczenie będzie jednak mieć dyspozycja fizyczna piłkarzy. Drugi istotny element to przygotowanie taktyczne, a trzeci to sfera mentalna. Ważne, by każdy zawodnik tego konkretnego dnia potrafił zaprezentować sto procent aktualnych możliwości - dodał.

Małowiejski, jako szef tzw. banku informacji, zbiera i analizuje wszelkie wiadomości dotyczące najbliższego przeciwnika biało-czerwonych. Mamy bogate archiwum dotyczące zespołu angielskiego i jego poszczególnych piłkarzy, zresztą wiele informacji jest powszechnie znanych - zdradził. Piątkowy mecz z San Marino dostarczył nowych i teraz to wszystko analizujemy. Mamy już przygotowany odpowiedni materiał, który przekażemy piłkarzom - przyznał. Według niego, kontuzje w kadrze Roya Hodgsona to poważny problem, który osłabi zespół. Prawdą jest, że Anglicy mają szerszy od nas wachlarz wariantów alternatywnych na wypadek kontuzji czy zdarzeń losowych, ale brak tych zawodników (Terry'ego, Walcotta i Lamparda - przyp. red) to na pewno osłabienie, jak w naszym wypadku nieobecność Jakuba Błaszczykowskiego - ocenił.

Zdaniem Małowiejskiego, Wyspiarze nie powinni niczym zaskoczyć biało-czerwonych. Wszystko, co niezbędne wiemy o nich - stwierdził. Zastrzegł jednak, że grając z drużynami z najwyższej światowej półki można zostać wyprowadzonym w pole mimo świetnego przygotowania. Ktoś może wygrać pojedynek jeden na jeden, minąć nawet dwóch rywali i już wszelkie założenia biorą w łeb - wyjaśnił.