Jakub "Colin" Brzeziński jeszcze kilka lat temu odnosił sukcesy w grze komputerowej. Teraz rywalizuje w rajdach zaliczanych do mistrzostw Polski i mistrzostw świata! O swojej wyjątkowej historii opowiedział naszemu reporterowi.

Maciej Jermakow RMF FM: W rajdach wygrywasz dopiero od niedawna, ale wiele lat temu wygrywałeś już w rajdach wirtualnych...

Jakub "Colin" Brzeziński: Tak, od tego się zaczęła moja przygoda. Zrobiłem miliony kilometrów po wirtualnych trasach, ktoś później wyciągnął do mnie rękę, powiedział: chodź pojedziesz w rzeczywistych rajdach. I tak ta niesamowita historia trwa do dzisiaj.

Niesamowita tym bardziej, że ty nie miałeś dużego zaplecza finansowego, spotkałeś po prostu dobrych ludzi i miałeś szczęście...

Tak, spotkałem ludzi, których mogę śmiało nazwać przyjaciółmi. Jedziemy w tym roku dwa cykle, niesamowicie emocjonujące. Jest fajnie, wesoło i czekamy na kolejny rajd, który startuje w przyszłym tygodniu.

Ktoś wyciągnął do ciebie rękę, ale ty od razu, nie mając żadnego doświadczenia zacząłeś wygrywać. Skąd wzięła się ta prędkość, to talent?

Ja myślę, że nie ma czegoś takiego w motosporcie jak talent. Nazwałbym to może wyczuciem. Całe życie, poza startami wirtualnymi prowadziłem szkolenia ze sportowej jazdy. Rozkładałem na czynniki pierwsze teorię jak powinno się jechać. I myślę, że dlatego udało się szybko dojść do tempa czołówki, która jeździ bardzo długo. Ale umówmy się - większość kierowców ciężko pracuje na co dzień, siedzi za biurkiem by mieć pieniądze na starty i wsiadają do samochodu tylko weekendami. Ja to robiłem sam, gdzieś po ciuchu szkoląc amatorów. Startuję od niedawna, ale zajmuję się jazdą od dawna.

I teraz w zasadzie nie wysiadasz z samochodu...

Tak, pomiędzy weekendami bardzo dużo szkolę i trenuję różnymi samochodami. Mój główny sponsor ma sporą flotę i codziennie siedzę w innej rajdówce. I to jest fajne.

Tydzień temu wygrałeś pierwszą w życiu rundę mistrzostw Polski. Co czułeś zbliżając się do mety?

Przede wszystkim po pierwszym dniu gdy prowadziliśmy to okazało się, że na drugi dzień będziemy otwierać trasę, jechać jako pierwsza załoga. To był taki "kopniak w głowę" - bo to mocno stresują rzecz. Udało się na szczęście wyłączyć emocje, kontrolować tempo i utrzymać przewagę. Ale gdy przyjechaliśmy na ostatni odcinek...kompletnie nie wiedziałem jak się nazywam! Krótki oes, mieliśmy 18 sekund przewagi - gdy ruszyłem to jechałem środkiem drogi, na szykanach patrzyłem w lusterka czy nic nie potrąciłem...Nawet teraz gdy o tym mówię to się stresuję!

Przed tobą kolejny rajd mistrzostw świata. Jedziesz tam po prostu zbierać doświadczenie?

Zawsze zbieramy doświadczenie, nie ważne ile się jeździ. Mistrzostwa świata przede wszystkim uczą opisu, poznawania konfiguracji drogi. Oesy są tak pokręcone, że musiał je tworzyć geniusz albo ekipa pod wpływem. My wystartujemy w Katalonii, która jest ciekawym rajdem - połowa rajdu idzie po asfalcie a połowa po szutrze. Chcę od pierwszego odcinka pojechać jak najszybciej, te asfalty są bardzo przyczepne, jest dużo cięć, a to lubię!

Sezon powoli dobiega końca, a Ty na pewno myślisz co będziesz robić za rok?

Odwiedzamy stolicę też po to by spotkać się z różnymi firmami i porozmawiać o kolejnym sezonie. Fajnie byłoby pojechać znowu mistrzostwa świata bo to przede wszystkim dużo uczy. Walczymy. Patrząc na to jak ta "kula śnieżna" ruszyła - pozytywnie patrzę w przyszłość.

Twoja historia jest dobrym przykładem dla młodych kierowców - możesz im śmiało powiedzieć, że da się osiągać sukcesy w rajdach bez dużych pieniędzy na starcie...

Naprawdę warto marzyć i robić wszystko by się udało. Próbowanie nic nas nie kosztuje, każdy z nas może wyciągnąć telefon i w kontraktach znaleźć kogoś kto pomoże nam wystartować. Naprawdę da się bez środków na początku pojechać i rywalizować w tej dyscyplinie. Nie raz powtarzałem, że już teraz boję się marzyć, bo wszystko dzieje się tak szybko i tak pozytywnie. Ja jestem chłopakiem z osiedla, nie kierowcą rajdowym i to wszystko super się układa.

Boisz się marzyć, ale...mistrzostwa świata w najwyższej kategorii - to kiedyś w ogóle jest możliwe?

Ale mi pytania zadajesz! Jedziemy w mistrzostwach świata by się dużo nauczyć. To jest też jedyna droga by ktoś nas kiedyś dostrzegł, więc robię wszystko by tak się stało. Pozwolisz, że na tym zakończę wypowiedź, bo wolę się pozytywnie zaskoczyć...


(j.)