Holender Taco van der Hoorn z ekipy Intermarche wygrał po długiej ucieczce trzeci etap Giro d'Italia, uzyskując na mecie w miejscowości Canale przewagę 4 sekund nad peletonem. Koszulkę lidera zachował Włoch Filippo Ganna (Ineos Grenadiers).

Van der Hoorn brał udział w ucieczce praktycznie od początku 190-kilometrowego etapu, najpierw z siedmioma zawodnikami, a 9 km przed metą zostawił ostatniego z nich Szwajcara Simona Pellauda.

Peleton nie zdążył doścignąć Holendra, choć był bardzo blisko. Najszybciej finiszował Włoch Davide Cimolai (Israel Start-Up Nation), a trzeci był Słowak Peter Sagan (Bora-Hansgrohe).

Polacy ukończyli etap za peletonem. Najwyższe, 160. miejsce zajął Łukasz Wiśniowski (Qhubeka Assos), który stracił do zwycięzcy ponad 13 minut.

Van der Hoorn odniósł największy sukces w karierze. "Nie mogę uwierzyć, że wygrałem" - powiedział 27-letni kolarz. Wcześniej wygrywał wyścigi w Belgii, a jego największym do tej pory sukcesem był etapowy triumf w BinckBank Tour w 2018 roku.

W czołówce klasyfikacji generalnej niewiele się zmieniło. Wypadł z niej zajmujący dotąd drugą lokatę Włoch Edoardo Affini, który stracił ponad dziewięć minut. Na drugie miejsce przesunął się jego kolega z ekipy Jumbo-Visma Norweg Tobias Foss, a na trzecie - zwycięzca ubiegłorocznego Tour de Pologne Belg Remco Evenepoel (Deceuninck-Quick Step). Ich strata do lidera wynosi 16 i 20 sekund.