Wszystkie premie, które mieli dostać francuscy piłkarze za udział w Euro 2012, zostały zamrożone! Szef Francuskiego Związku Piłki Nożnej Noel Le Graet wyjaśnił, że spowodowane to zostało nagannym zachowaniem i złą grą drużyny "Trójkolorowych", która odpadła w ćwierćfinałach mistrzostw Europy.

Zobacz również:

Wkrótce zebrać się ma specjalna komisja, która zdecyduje, czy wynegocjowane przez francuskich piłkarzy premie - lub przynajmniej ich cześć - zostaną w końcu wypłacone. Za udział w ćwierćfinałach każdy zawodnik miał dostać 100 tysięcy euro. Według mediów rozważane jest nawet przekazanie tych pieniędzy charytatywnej organizacji zajmującej się osobami bezdomnymi, które miałoby poprawić wizerunek francuskiej kadry. Niewłaściwe zachowanie "Trójkolorowych" - m.in. kłótnie piłkarzy z trenerem w przerwie przegranego meczu ze Szwecja oraz obelżywe słowa i gesty znanego francuskiego piłkarza Samira Nasri pod adresem dziennikarzy - narazi Francuski Związek Piłki Nożnej na poważne straty finansowe. Prywatni sponsorzy zapowiedzieli już, że chcą renegocjować kontrakty z powodu pogorszenia się wizerunku drużyny w oczach opinii publicznej. Umożliwiają im to odpowiednie klauzule w dotychczasowych umowach. Noel Le Graet nie wyklucza, że w przyszłości francuscy piłkarze dostawać będą premie tylko za udział w półfinałach i finałach międzynarodowych turniejów. Taka regulacja ma zmobilizować ich do lepszej gry.

Przeciwko czterem zawodnikom - Hatemowi Ben Arfie, Jeremy'emu Menezowi, Yannowi M'Vila i Samirowi Nasri - wszczęta została procedura dyscyplinarna. Temu ostatniemu grozi nawet 2-letni zakaz grania w reprezentacji narodowej Francji. Decyzja o karach dla tych piłkarzy zostanie podjęta dopiero po wakacjach. Le Graet przyznał, że zachowanie tych sportowców było naganne, ale - jego zdaniem - cała afera została mimo wszystko zbyt nagłośniona przez media. Chce więc, by emocje opadły. Przypuszcza, że na jesieni presja nadsekwańskich mediów będzie już mniejsza i sportowcy zostaną ukarani w sposób sprawiedliwy - bez wyolbrzymiania tego, co zrobili. Sugeruje również, by w sprawie ewentualnych kar zabrał głos nowy selekcjoner Francji, bo ewentualne okresowe zakazanie niektórym piłkarzom występowania w barwach narodowych może rozbić opracowane schematy taktyczne.

"Trójkolorowi" czekają na nowego trenera

Na razie nie wiadomo jeszcze, kto będzie nowym trenerem "Trójkolorowych". Le Graet przyznał, że chciałby, by został nim Didier Deschamps. Był on - podobnie jak Laurent Blanc i Zinedine Zidane - członkiem narodowej drużyny, która wygrała mundial w 1998 roku i mistrzostwa Europy w 2000 r. Wczoraj Deschamps ogłosił, że rezygnuje z funkcji trenera Olymique'u Marsylia. Oświadczył jednak, że potrzebuje co najmniej kilku dni, by dać Le Graetowi odpowiedz. Ten ostatni ma nadzieje, że nazwisko nowego selekcjonera "Trójkolorowych" zostanie ogłoszone jeszcze w tym lub w następnym tygodniu.

Przypomnijmy, że dotychczasowy selekcjoner Laurent Blanc zrezygnował ze swojej funkcji. Le Graet wyjaśnił, że Blanc nie był zainteresowany przedłużeniem swojego kontraktu. Według nieoficjalnych informacji długość zaproponowanej mu nowej umowy nie spełniła jego oczekiwań, a poza tym miał dość niezdyscyplinowania swoich podopiecznych. Według renomowanego dziennika "L'Equipe", w przerwie przegranego meczu ze Szwecja na Euro 2012 Hatem Ben Arfa wykrzykiwał do niego prowokacyjnie: Jak jesteś niezadowolony, to odeślij mnie do domu!

Odbudowanie dobrego wizerunku drużyny "Trójkolorowych" było jednym z zadań Laurenta Blanca. Wizerunek ten został zniszczony w czasie mundialu w RPA. Francuska drużyna nie tylko poniosła wtedy sromotną klęskę, ale wsławiła się również strajkiem - po kłótniach z ówczesnym selekcjonerem Raymondem Domenechem piłkarze odmówili udziału w jednym z treningów. Większość komentatorów uważa, że - mimo pewnych postępów przed Euro 2012 - Blancowi nie udało się za bardzo podreperować wizerunku francuskiej reprezentacji. Zachowanie niektórych piłkarzy w czasie tegorocznych mistrzostw Europy zaprzepaściło dotychczasowe wysiłki.