Niemiec Sebastian Vettel (Ferrari) wygrał wyścig o Grand Prix Bahrajnu - trzecią rundę mistrzostw świata Formuły 1. Drugi był Lewis Hamilton, a trzeci Valtteri Bottas (obaj Mercedes GP). Dla Vettela niedzielne zwycięstwo było 44. w karierze. Przy okazji czterokrotny triumfator cyklu został samodzielnym liderem klasyfikacji generalnej.

Vettel startował z trzeciej pozycji, ale już na starcie wyprzedził Hamiltona, a później dopisało mu trochę szczęścia. Po tym, jak zjechał do alei serwisowej, na trasie zderzyło się dwóch innych kierowców: Hiszpan Carlos Sainz jr i Kanadyjczyk Lance Stroll - i na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Dzięki temu Vettel miał tylko kilka sekund straty do lidera Bottasa, który po raz pierwszy w karierze startował z pole position. Fin musiał później zjechać do "boksu" i stracił pozycję.

Dotychczas Vettel dzielił pierwsze miejsce w cyklu z Hamiltonem. Obaj wygrali wcześniej po jednym wyścigu i raz zajęli drugą pozycję.

Ciekawostką jest, że od 2012 roku zwycięzca imprezy w Bahrajnie za każdym razem zostawał później mistrzem świata. Vettel triumfował na torze Sakhir w 2012 i 2013 roku, później dwukrotnie najszybszy był Hamilton, a przed rokiem - Niemiec Nico Rosberg, który po wywalczeniu tytułu zakończył karierę.

Trwają kłopoty McLarena. Po raz kolejny nie sprawdził się silnik Hondy, z którym brytyjski zespół miał problemy już w ubiegłym roku. Z powodu awarii do wyścigu w ogóle nie przystąpił Belg Stoffel Vandoorne, natomiast Hiszpan Fernando Alonso wycofał się trzy okrążenia przed metą i team pozostaje bez zdobyczy punktowej w tym sezonie.

Alonso nie ukrywa frustracji. Gdy po raz kolejny jego bolid spisywał się poniżej oczekiwań, otrzymał komunikat od zespołu, że rozważane jest wprowadzenie planu B. Róbcie, co chcecie - odparł wyraźnie zdenerwowany. Chyba jeszcze nigdy nie jeździłem autem z mniejszą mocą - rzucił również.

Kolejny wyścig - o Grand Prix Rosji w Soczi - odbędzie się 30 kwietnia.


(e)