"To był wielki wyścig, ale... nie jestem zadowolony z wyniku" - stwierdził Michał Kwiatkowski na konferencji prasowej po zakończeniu najbardziej prestiżowego klasyku kolarskiego w Holandii: Amstel Gold Race. Polak dotarł do mety jako drugi: po zaciętym finiszu w Berg en Terblijt koło Valkenburga przegrał z Belgiem Philippe'em Gilbertem.

Zostałem pokonany przez wielkiego mistrza. Brawo Philippe. Jestem bardzo zadowolony z postawy drużyny Sky, a zwłaszcza Sergio Henao. Byliśmy mocno zmotywowani, by sięgnąć po zwycięstwo. Nic nie jest jednak stracone. Co się odwlecze, to nie uciecze - podsumował polski kolarz.

Gilbert przyznał natomiast, że podczas wyścigu przeżywał trudne chwile, wydawało się nawet, że nie ukończy rywalizacji.

Przy przejeździe przez trzy granice (Holandii, Niemiec i Belgii) upadłem na trawę, zostałem z tyłu i myślałem nawet, że wyścig się dla mnie skończył. Mój rower był połamany. Maximilian Schachmann (niemiecki zawodnik ekipy Quick-Step) czekał jednak na mnie, pomógł mi i wsparł moralnie - opowiadał.

W ucieczce Kwiatkowski zachowywał się lojalnie. Powiedziałem mu, że musimy współpracować jak najdłużej, a potem na finiszu niech wygra lepszy. Obaj zasłużyliśmy na to zwycięstwo - podsumował Belg.

W rozegranym wcześniej na krótszej trasie (121,1 km) wyścigu kobiet Katarzyna Niewiadoma (WM3) zajęła trzecie miejsce ex aequo z Holenderką Annemiek van Vleuten (Orica). Triumfowała po samotnym finiszu inna reprezentantka gospodarzy, mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro Anna van der Breggen (Boels Dolmans).

Amstel Gold Race jest pierwszym z klasyków ardeńskich. Michał Kwiatkowski planuje starty także w pozostałych częściach tryptyku: w środę w Strzale Walońskiej i w następną niedzielę w Liege-Bastogne-Liege.


(e)