Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) poinformowała, że zaangażuje się w "szczegółową analizę i wyjaśnienie kontrowersyjnych wydarzeń" w niedzielnym wyścigiem Formuły 1 o Grand Prix Abu Zabi, który przyniósł tytuł mistrza świata Holendrowi Maxowi Verstappenowi.

"Ten problem zostanie omówiony ze wszystkimi zespołami i kierowcami, aby wyciągnąć wnioski z tej sytuacji i wyjaśnić uczestnikom, mediom i kibicom obowiązujące przepisy" - napisano w oświadczeniu FIA. Dodano, że celem jest "wyciągnięcie wniosków przed rozpoczęciem sezonu 2022" w Bahrajnie 20 marca.

Taką decyzję podjęła Światowa Rada Sportów Motorowych na wniosek ustępującego prezydenta FIA, Francuza Jeana Todta, którego następca zostanie wybrany w piątek.

"Okoliczności związane z użyciem samochodu bezpieczeństwa po wypadku kierowcy Nicholasa Latifiego i związana z tym komunikacja między kierownictwem FIA a zespołami wywołały niezrozumienie oraz silne reakcje zespołów Formuły 1, kierowców i kibiców" - oceniła z kolei Światowa Rada Sportów Motorowych.

Protesty Mercedesa po wyścigu

Wyścig w Abu Zabi miał dramatyczny przebieg. Długo prowadził broniący tytułu Brytyjczyk Lewis Hamilton, mając ok. 11 sekund przewagi nad Verstappenem. Jednak kilka okrążeń przed metą "w sukurs" Holendrowi przyszedł Kanadyjczyk Nicholas Latifi, który uderzył w barierkę i zablokował część toru. Nie odniósł żadnych obrażeń, ale doprowadził do pojawienia się na torze samochodu bezpieczeństwa. To oznaczało, że Verstappen znalazł się tuż za plecami Hamiltona i miał do tego świeższy komplet opon.

Kierowcy wrócili do ścigania tylko na jedno okrążenie i Holender swoją szansę wykorzystał bezbłędnie, wyprzedzając Brytyjczyka po wewnętrznej. Był to manewr, który dał mu pierwszy tytuł mistrzowski w karierze.

Po wyścigu sędziowie odrzucili dwa protesty, złożone przez ekipę Mercedesa, której barwy reprezentuje Hamilton.