Lech pierwszy strzelił gola, miał szanse na kolejne i przeważał, ale końcówka należała do Zagłębia. Dwa stałe fragmenty gry zdecydowały o tym, że na inaugurację sezonu trzy punkty zdobyli gospodarze. "Kolejorz" nie wygrał żadnego z ostatnich dziewięciu spotkań z lubinianami.

Zagłębie pierwszy raz poważnie bramce Lecha zagroziło dopiero po blisko pół godzinie gry. Dominik Jończy świetnie zagrał za plecy obrońców rywali, gdzie wybiegał już Samuel Mraz. Słowak uderzył głowa, ale Filip Bednarek popisał się świetną paradą.

Do tego momentu zdecydowanie groźniejszy był Lech. Kąśliwie z dystansu strzelał Tymoteusz Puchacz, później w sytuacji sam na sam z Dominikiem Hładunem znalazł się Kamil Jóźwiak, a Hiszpan Dani Ramirez trafił w słupek. Kilka chwil po sytuacji Mraza ponownie zaatakowali przyjezdni doskonałą sytuację miał Jakub Kamiński, ale w ostatniej chwili ryzykownym wślizgiem piłkę wybił Sasa Balic.

Tuż przed przerwą Lech sprawiał wrażenie, jakby nieco opadł z sił i wtedy Zagłębie miało swoją drugą doskonałą sytuację. Sam na sam z Bednarkiem był Mraz, ale zamiast do siatki trafił w bramkarza gości.

Piłkarze gospodarzy już chyba myśleli o przerwie, bo tylko patrzyli, kiedy odważnie piłkę wyprowadził z własnej połowy stoper Lubomir Satka, a po rozegraniu akcji w polu karnym sam znalazł się szwedzki nabytek Lecha Mikael Ishak i płaskim strzałem przy słupku nie dał szans Hładunowi.

Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Goście nadal mieli inicjatywę i atakowali, a Zagłębie zepchnięte do obrony próbowało kontratakować. Kiedy już udało się miejscowym przesunąć ciężar gry na połowę rywali, ci wyprowadzili kontratak, po którym mogło być 0:2. Lubomir Guldan ścigał się z Kamińskim, ale temu udało się z pola karnego oddać strzał, który odbił Hładun.

Obraz gry zaczął się zmieniać w ostatnich 20 minutach na co wpływ miała na pewno pogoda. W piątek w Lubinie było bardzo gorąco i im było bliżej końca spotkania, tym tempo gry słabło. W tym okresie Zagłębiu udało się zepchnąć gości do defensywy i na przedpolu Bednarka zrobiło się niebezpiecznie.

10 minut przed końcem spotkania udało się gospodarzom doprowadzić do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bednarek niezbyt zdecydowanie wyszedł do piłki, ta go minęła i trafiła na głowę Guldana, który posłał ją do opuszczonej bramki.

Gol sprawił, że mecz się ożywił. Lech jeszcze zdobył się na rzucenie do ataku, ale Zagłębie też nie zamierzało zadowolić się jednym punktem. Decydujący cios zadali gospodarze - po rzucie rożnym najwyżej do piłki wyskoczył Balic i strzałem głową nie dał szans Bednarkowi.

Lech jeszcze próbował zaatakować, miał nawet szanse na gola, ale Hładun na spółkę z obrońcami zdołali zażegnać niebezpieczeństwo i trzy punkty zostały w Lubinie.

KGHM Zagłębie Lubin - Lech Poznań 2:1 (0:1).

Bramki: 0:1 Mikael Ishak (45+4), 1:1 Lubomir Guldan (82-głową), 2:1 Sasa Balic (87-głową).

Żółta kartka - KGHM Zagłębie Lubin: Rok Sirk. Lech Poznań: Lubomir Satka, Dorde Crnomarkovic.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: około 5 000.

KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Dominik Jończy, Lubomir Guldan, Sasa Balic - Damjan Bohar (90+3. Lorenco Simic), Jakub Żubrowski (68. Łukasz Poręba), Jewgienij Baszkirow, Filip Starzyński (79. Patryk Szysz), Sasa Zivec - Samuel Mraz (68. Rok Sirk).

Lech Poznań:
Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Dorde Crnomarkovic, Tymoteusz Puchacz - Jakub Kamiński (90. Filip Szymczak), Jakub Moder, Dani Ramirez (73. Filip Marchwiński), Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (68. Michał Skóraś) - Mikael Ishak.