​Dopiero w czwartek zapadnie decyzja o występie Jerzego Janowicza w meczu Polska - Australia w Pucharze Davisa. Janowicz doznał kontuzji podczas wielkoszlemowego US Open i ciągle nie jest w pełni sił. W czwartek do południa oba zespoły muszą podać oficjalne składy na spotkanie, który zostanie rozegrane w hali Torwar w Warszawie.

Jak mówi kapitan polskiej reprezentacji Radosław Szymanik, ciągle trudno na 100 procent powiedzieć, czy Janowicz zagra przeciwko Australii. Na razie Jurek tu siedzi i jest uśmiechnięty, ale poczekajmy do czwartku - mówił na konferencji prasowej Szymanik. Oprócz półfinalisty tegorocznego Wimbledonu - Janowicza (14. w rankingu ATP World Tour) i ćwierćfinalisty tej imprezy Łukasza Kubota (70. na świecie), kapitan powołał do czteroosobowej reprezentacji również deblistów Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego.

To zawodnicy zdecydowali się na to, by z Australią grać na ziemnym korcie pod dachem. Zważywszy na wyniki Jurka i Łukasza w Londynie, bardzo chętnie zagralibyśmy teraz na trawie, ale musielibyśmy ją trzy lata hodować, no i jeszcze mieć ze 20 lat doświadczenia w jej utrzymaniu i pielęgnacji. To najbardziej wymagająca nawierzchnia pod tym względem. Zawodnicy zgodnie uznali, że powinniśmy zagrać na mączce i ja też uważam, że to najlepszy wybór w przypadku tego spotkania - powiedział Szymanik.

Jesteśmy wszyscy pozytywnie zaskoczeni świetną robotą, jaką wykonała firma, która przygotowała kort ziemny na Torwarze. Po jednym dniu treningów kort wygląda świetnie i myślę, że z godziny na godzinę, będzie jeszcze lepiej. Zresztą, z tego co wiem, Australijczycy również są też pod wrażeniem. A sportowo, cóż, jesteśmy gotowi do walki i mam nadzieję, że w piątek wystąpimy w najlepszym możliwym składzie - dodał.

Przed przyjazdem do Warszawy obaj powołani singliści, podobnie jak Przysiężny, odpadli w pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open. Nie da się ukryć, że występ w Nowym Jorku nam wszystkim nie wyszedł, ale paradoksalnie może to mieć dobry skutek w perspektywie gry w Warszawie. Mieliśmy wszyscy trochę więcej czasu na zaleczenie wszelkich urazów, właściwą regenerację i przestawienie się do gry na korcie ziemnym. Cieszymy się, że gramy w Polsce i z tego, że jesteśmy zgraną drużyną. Mamy wspólne rytuały, które pozwalają nam budować energię. Ten duch drużyny zostaje w nas i wzmacnia nas mentalnie, pozwala czerpać siłę na kolejne turnieje - powiedział na konferencji Kubot.

Kapitan Australii Patrick Rafter przywiózł do Warszawy Lleytona Hewitta (58. w rankingu ATP World Tour), Bernarda Tomica (51.), Marinko Matosevica (55.) oraz Chrisa Gucccione, który nie poniósł porażki w dziewięciu deblowych występach w reprezentacji. Trudno spekulować kto zagra przeciwko nam, decyzje w tej sprawie zostawmy Patrickowi. Na pewno Hewitt jest liderem drużyny, nie tylko ze względu na doświadczenie, ale i fakt, że najlepiej zagrał niedawny US Open, choć rankingowo jest u nich aktualnie numerem trzy. Koncentrujemy się na naszym przygotowaniu, a reszty dowiemy się podczas losowania w czwartek - twierdzi Szymanik.

Można sądzić, że Hewitt zagra przeciwko nam w sobotę. On jest bardzo dobry i groźny w deblu. Graliśmy przeciwko niemu i Markowi Knowlesowi kiedyś w półfinale w Barcelonie i nie był to łatwy mecz. Jestem przekonany, że stworzy tutaj parę z Guccione, który o ile wiem nie przegrał jeszcze w reprezentacji w deblu. Z nim jeszcze nie mieliśmy okazji grać, więc dowiemy się co sobą reprezentuje w sobotę - uważa Fyrstenberg. 

(MRod)