Czwarty szczyt świata – ośmiotysięcznik Lhotse (8516 m) - będzie celem najbliższej wyprawy programu Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera. 11-osobowa grupa wyleci do Nepalu już pod koniec sierpnia. Chodzi o wyłonienie optymalnego składu zimowej wyprawy na K2, która zaplanowana jest na przełom 2020 i 2021 roku. Pierwsza wyprawa unifikacyjna odbędzie się pod kierownictwem Marcina Kaczkana, do którego – obok Denisa Urubki i Piotra Morawskiego - należy rekord wysokości zimą na K2. Wesprze go m.in. Rafał Fronia, który jednocześnie spróbuje zdobyć Mount Everest.

Oprócz Marcina Kaczkana i Rafała Froni, na Lhotse wybiera się także Mariusz Grudzień. To medyk, który będzie odpowiedzialny za opiekę nad zdrowiem himalaistów. W wyprawie wezmą udział także Mariusz Hatala i Piotr Krzyżowski, którzy jako pierwsi Polacy stanęli zimą na szczycie Chan Tengri (7010 m). Dołączy do nich grupa mniej doświadczonych wspinaczy: Maciej Kimel, Wadim Jabłoński, Mariusz Ziemski, Mariusz Lange i Piotr Hercog. Ten ostatni to ultramaratończyk. Skład uzupełnia rzecznik ekspedycji Oswald Rodrigo Pereira.

Jest spora grupa kilkudziesięciu młodych wspinaczy, którzy są rewelacyjnie przygotowani do wspinaczek. To jest ten moment, żeby ten potencjalny skład wyprawy na K2 rozszerzać. Chcemy ich sprawdzać pod kątem przyszłości polskiego himalaizmu - mówi szef programu Polski Himalaizm Zimowy - Piotr Tomala.

Dlaczego zdecydowano się na Lhotse? Z kilku względów. Po pierwsze sama góra ma wspólne cechy z K2. Po drugie - po pewnym czasie od wyprawy oddzieli się Rafał Fronia, który ma do zrealizowania osobisty cel, którym jest szczyt Mount Everest.

Lhotse i K2 mają jedną wspólną cechę. Ostatni nocleg jest na wysokości około 8 tysięcy metrów. Aby wejść zimą na K2 trzeba mieć okno pogodowe, przezwyciężyć zimno i wiatr, ale tez trzeba wiedzieć, czy nasze organizmy są w stanie funkcjonować na takiej wysokości. Chodzi o funkcjonowanie nie tylko przez chwilę, bo nie da się wejść na K2 bez noclegu w wysokim obozie. Bardzo często okazuje się, że dobry wspinacz, świetny himalaista i dobry zawodnik, przy zetknięciu z bardzo dużą wysokością, zaczyna źle funkcjonować. Po prostu aklimatyzacja u każdego przebiega trochę inaczej. Eksperymentowanie zimą na K2 po to, by do ataku szczytowego wyznaczyć dwie osoby kiepsko radzące sobie na tej wysokości, może okazać się zaprzepaszczeniem jedynej szansy, która będzie w historii. Dobrze jest móc takich ludzi przetestować wcześniej. Nie da się jednak tego zrobić w komorze. Nie da się tego zrobić na niskiej górze. Trzeba jechać na wysoki ośmiotysięcznik - tłumaczy sens wyprawy doświadczony himalaista Rafał Fronia.

Fronia będzie dzielił się doświadczeniem z młodszymi i mniej doświadczonymi wspinaczami. Sam liczy, że po oddzieleniu się od wyprawy (droga klasyczna na Lhotse i Mount Everest jest do pewnego momentu taka sama), spotka Andrzeja Bargiela, który w tym samym czasie będzie zdobywał najwyższą górę świata, ale po to, by zjechać z niej na nartach.

Jak zapowiadają przedstawiciele PHZ, zimą i wiosną odbędą się kolejne wyprawy przygotowawcze, które również będą miały na celu poszerzenie potencjalnego składu wyprawy zimowej na K2.