59 osób zatrzymanych i kilka osób rannych - to bilans nocnych starć kibiców z policją w Poznaniu. Do burd doszło na ulicach miasta po mistrzowskiej fecie po zdobyciu przez Lecha piłkarskiego mistrzostwa Polski. Policja interweniowała, gdy grupa chuliganów próbowała podpalić squat. "Kolejorz" zapewnił sobie tytuł, remisując na stadionie przy ul. Bułgarskiej 0:0 z Wisłą Kraków.

Do starć dochodziło głównie między północą a godz. 4 nad ranem. Po spotkaniu z piłkarzami na placu Adama Mickiewicza kibice ruszyli w stronę Starego Rynku.

To miejsce, gdzie tradycyjnie świętuje się w Poznaniu sportowe sukcesy Lecha. Na płycie rynku trwają jednak prace wykopaliskowe. Dlatego klub oficjalną fetę zorganizował na innym miejskim placu, a policja próbowała zablokować dojście kibiców w okolice zabytkowego centrum miasta.

Według funkcjonariuszy - sytuacja zaogniła się około północy, gdy około 300 osób chciało dostać się do budynku squatu, w którym mieszkają anarchiści. Podpalone zostały drewniane palety leżące przy wejściu. Interweniowali strażacy. Z tłumu kibiców zaczęły lecieć między innymi butelki i kosze na śmieci. Chuligani rzucali także krzesłami z restauracyjnych ogródków. Policjanci użyli pałek i armatek wodnych.

Uszkodzony jest wóz telewizji. Lekko ranni zostali dwaj policjanci i kilku kibiców. Jeden z funkcjonariuszy ma połamane palce, drugi został trafiony kamieniem.

Sytuacja na ulicach uspokoiła się dopiero około godz. 4 rano. Teraz trwa sprzątanie i szacowanie strat. Po przesłuchaniach funkcjonariusze zwolnili już prawie wszystkich zatrzymanych. Chuligani mają stawić się na policji za kilka dni. Dopiero wtedy usłyszą zarzuty.

(MRod)