Za kilka dni początek Mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni zainaugurują turniej w piątek meczem z Serbami w krakowskiej Tauron Arenie. „Rozegranie takiego turnieju w naszym kraju to było wielkie marzenie. Szkoda, że jestem za stary” – mówi w rozmowie z RMF FM były reprezentant Polski Artur Siódmiak. „Kibice będą ósmym zawodnikiem, choć pierwszy mecz i presja z nim związana na pewno spowodują trochę nerwowości” - dodaje.

Za kilka dni początek Mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni zainaugurują turniej w piątek meczem z Serbami w krakowskiej Tauron Arenie. „Rozegranie takiego turnieju w naszym kraju to było wielkie marzenie. Szkoda, że jestem za stary” – mówi w rozmowie z RMF FM były reprezentant Polski Artur Siódmiak. „Kibice będą ósmym zawodnikiem, choć pierwszy mecz i presja z nim związana na pewno spowodują trochę nerwowości” - dodaje.
Artur Siódmiak /PAP/Bartłomiej Zborowski /PAP

Patryk Serwański, RMF FM: Cały czas nie wiemy, co z kontuzjowanymi zawodnikami. Poważna jest sytuacja z Andrzejem Rojewskim. Do treningów ostrożnie wraca Bartosz Jurecki. Mariusz Jurkiewicz już ogłosił, że na mistrzostwach nie zagra. To wszystko bardzo istotni zawodnicy dla tej reprezentacji.

Artur Siódmiak: Dużo się mówi szczególnie o kłopotach na środku rozegrania i absencji Jurkiewicza. Ja myślę, że nie ma ludzie niezastąpionych. Inne drużyny też mają swoje kłopoty. U nas to ten nieszczęsny środek rozegrania. Jurkiewicz od dawna się leczy. Kontuzję złapał też Grzegorz Tkaczyk, który miał wrócić do reprezentacji. Sztab szkoleniowy musi szukać rozwiązania. Bartosz Konitz, Rafał Gliński, Piotrek Masłowski - wszyscy mogą zagrać na tej pozycji. Oczywiście numerem jeden będzie w tej sytuacji Michał Jurecki. Choć warto pamiętać, że na środku może zagrać też Krzysiek Lijewski. Grywał tak w HSV Hamburg. Obojętne kogo wybierze selekcjoner, każdy odda serce za tą drużynę. To górnolotne, ale proszę mi wierzyć, że tak to wygląda. Każdy, kto wybiegnie na parkiet jest gwarantem walki i determinacji, a to zazwyczaj przynosi sukces.

Może nie ma ludzie niezastąpionych, ale kibice chyba nie wyobrażają sobie reprezentacji bez Bartka Jureckiego. Wielka klasa sportowa, wielka osobowość.

Czasami kontuzja eliminuje z wielkich imprez. To niewygodne dla każdego sportowca. Można odpaść w rywalizacji sportowej, ale urazy są bardzo bolesne. Na szczęście ta kontuzja Bartka nie jest bardzo poważna i on się w kadrze znajdzie. Dużo większy kłopot jest z Rojewskim, który nie gra od czterech miesięcy. Na prawym rozegraniu nie mam jednak większych kłopotów. Na kole gdyby odpukać Bartek Jurecki lub Kamil Syprzak mieli kłopot to jest jeszcze młody Maciek Gębala. Na skrzydłach mamy Przemka Krajewskiego, Michała Daszka - obaj są w dobrej formie. Do tego doświadczony Adam Wiśniewski. Reprezentacja Polski to kompletny zespół.

Szczególnie na skrzydłach widać progres. Mam takie wrażenie, że w porównaniu z zeszłorocznymi Mistrzostwami Świata w Katarze Krajewski i Daszek grają bardziej dojrzale. Widać, że okrzepli i chyba poczuli, że ich pozycja w reprezentacji jest większa.

Widać po nich, że stają się liderami. W ostatnich dwóch latach okrzepli. Byli w Katarze, wcześniej na Mistrzostwach Europy w Danii. Daszek rozgrywa też świetne mecze w Lidze Mistrzów. Widać w nich pewność siebie. W Christmas Cup ich dwójkowe akcje potrafiły rozmontować obronę choćby Ukraińców. Często mówiło się, że mamy świetną drugą linię, bramkę czy koło, ale w tych wyliczeniach pomijało się skrzydła. Teraz na tej pozycji mamy bardzo wartościowych zawodników.

Teraz kadrowicze znów dostali kilkadziesiąt godzin wolnego od trenera Bieglera. To może odrobinę dziwić kibiców. Piłkarze przed ważna imprezą są skoszarowani na długich zgrupowaniach, a szczypiorniści co jakiś czas dostawali kilka dni wolnego. Teraz spotkają się w środę. Zaledwie dwa dni przed meczem z Serbią.

Przygotowania nakładają się na okres świąteczny i noworoczny. To naturalne, że w takim czasie każdy chce być z rodziną. Cykl był jednak dobrze zaplanowany. Najpierw ładowanie akumulatorów w Płocku. Później turniej we Wrocławiu ze słabszymi przeciwnikami. Kolejne treningi były już nastawione bardziej na taktykę. Wreszcie mieliśmy turniej w Irun - już mocno obsadzony. Takie przygotowania z krótkimi przerwami dobrze działa na drużynę. Praca jest ważna, ale takie 2-3 dni wolnego naprawdę pomagają. Czasami trzeba troszkę wyluzować, odpocząć psychicznie. To też pomaga radzić sobie z presją. Pod tym względem mamy duże doświadczenie. Co do przygotowania motorycznego i fizycznego w ogóle się nie martwię.

Doświadczenie z dużych imprez mamy, ale nie mamy doświadczenia z grania o taką stawkę na własnym podwórku. Łatwo to przełożyć?

Gra na takim turnieju była zawsze moim marzeniem, ale jestem już za stary. Nasz zespół potrafi sobie radzić z presją. Nie mam wątpliwości, że kibice tylko pomogą. Ci starsi zawodnicy pewnie poradzą sobie łatwiej z presją, która się na pewno pojawi. Każdy radzi sobie z tym indywidualnie. Ilość biało-czerwonych kibiców na pewno zrobi wrażenie, ale nikomu nogi przed meczem z Serbią nie zadrżą. Mnie gra przy takim dopingu zawsze mobilizowała i ponosiła. Wierzę, że tak będzie na Euro. Musimy tylko pamiętać, że dopiero impuls, który wychodzi z drużyny powoduje reakcję trybun. Dobrą postawą na boisku powodujemy, że kibice się ożywiają. Przykład siatkarzy z 2014 roku pokazuje jak to działa. Śmiem twierdzić, że gdyby te Mistrzostwa Świata nie odbywały się w Polsce to chłopaki nie zdobyliby złota. Nie ujmując oczywiście nic drużynie. Chodzi mi o to, że turniej u siebie trzeba umieć wykorzystać. Gospodarzom pomagają ściany i nie chodzi mi o sędziów, ale o całą otoczkę.

Z drugiej strony przez lata narzekaliśmy, że gospodarzom na dużych turniejach pomagają także sędziowie. I co teraz z tym zrobić? Przemilczeć ewentualne decyzje na korzyść Polaków czy uczciwie mówić o tym, że gdzieś ktoś nas być może trochę poratował... Będzie nas stać na obiektywizm?

Kibice, dziennikarze, ludzie związani ze sportem widzą to, co chcą widzieć. Oglądają mecze w różowych okularach. W spornych sytuacjach zawsze będziemy chcieli rozstrzygać je na naszą korzyść. Mówiłeś o tym, że drużyna gospodarzy jest czasami trochę forsowana, żeby dojść dalej w turnieju. Chodzi o marketing, pieniądze, kibiców i coś w tym jest. Widzieliśmy to w Niemczech w 2007 roku czy przed rokiem w Katarze. Często te decyzje sędziów były krzywdzące. Jeśli w Polsce dojdzie do kontrowersyjnych decyzji musimy być obiektywni. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz nasza kadra była faworyzowana przez sędziów, ale naprawdę widziałem już niejedno. Wiem, że z tym bywa różnie. Musimy jednak zachować obiektywizm. Patrzmy na to i oceniajmy to chłodnym okiem.

Mistrzostwa Świata wybaczają pewne błędy. Tam jest jednak trochę słabszych drużyn. Na Mistrzostwach Europy miejsca na potknięcie nie ma. Jak z tej perspektywy oceniasz pierwszą fazę turnieju i naszych rywali?

Ciężka grupa. Serbia będzie mocno osłabiona. Brakuje kilku gwiazd. To będzie mecz otwarcia, a więc mecz bardzo nerwowy. Potrzebna będzie twarda obrona i narzucenie swojego stylu gry. Nie możemy dać się sprowokować. Sportowo jesteśmy na pewno lepsi. Macedonia to też styl bałkański. Jest ten Kirył Lazarow. Na pewno rzuci nam z dziesięć bramek, ale to normalka. Francja to bez wątpienia najtrudniejszy rywal, choć mają kontuzjowanych aż pięciu ważnych zawodników.  Potencjał tej reprezentacji jest jednak ogromny i to nie będzie miało aż tak wielkiego znaczenia. Na dużej imprezie jeszcze z "Trójkolorowymi" nie wygraliśmy - może uda się na własnym terenie.

(mn)