Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) opowiedziało się za wydłużeniem dyskwalifikacji za doping z dwóch do czterech lat. Decyzja zapadła na kongresie w Moskwie, gdzie w sobotę rozpoczną się mistrzostwa świata w tej dyscyplinie.

Od 1997 roku minimalna kara za stosowanie niedozwolonych środków w lekkiej atletyce wynosi dwa lata. Wcześniej było to co najmniej cztery, zmniejszono ją jednak, aby ujednolicić przepisy z innymi dyscyplinami sportu.

W czwartek uczestnicy kongresu IAAF jednogłośnie zadecydowali o przywróceniu poprzednich sankcji. Wiąże się to m.in. z serią skandali, jakie niedawno wstrząsnęły środowiskiem lekkoatletycznym. Niedozwolone substancje wykryto m.in. w organizmie trzykrotnej złotej medalistki olimpijskiej oraz mistrzyni świata w biegu na 200 m Veroniki Campbell-Brown z Jamajki oraz u czołowych sprinterów ostatnich lat - Amerykanina Tysona Gaya, do którego należały trzy najlepsze w 2013 roku wyniki na świecie na 100 m, i Jamajczyka Asafy Powella, a także kilkorga rodaków tego drugiego.

Nowe zasady mają obowiązywać od 2015 roku. Jak poinformował prezydent IAAF Senegalczyk Lamine Diack, będzie on namawiał Światową Agencję Antydopingowej (WADA) do podążenia śladem lekkoatletycznej organizacji. Zaznaczył także, że nawet jeśli WADA nie zdecyduje się zwiększyć sankcji, IAAF swojego postanowienia nie zmieni.

Nowy kodeks Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), który wejdzie w życie 1 stycznia 2015 roku, będzie odzwierciedlał nasze mocne zaangażowanie, aby zwiększyć kary; IAAF powróci do czteroletniej dyskwalifikacji za poważne wykroczenia związane z dopingiem, mamy moralny obowiązek wobec zdecydowanej większości lekkoatletów i działaczy, którzy wierzą w czysty sport - napisano w oświadczeniu IAAF.