Pierwsza sesja treningowa przed wyścigiem o Grand Prix Las Vegas trwała tylko osiem minut. Wszystko z powodu wystającej pokrywy studzienki kanalizacyjnej, która uszkodziła bolidy Carlosa Sainza jr i Estebana Ocona. Wydarzenia z amerykańskiej stolicy hazardu są ogromnym ciosem wizerunkowym dla Formuły 1.

Formuła 1 w Las Vegas pojawiła się po ponad 40-letniej przerwie. Poprzednio najszybsi kierowcy świata rywalizowali tu w sezonach 1981 i 1982.

Wyścig o Grand Prix na torze ulicznym Las Vegas Street Circuit zaplanowano na niedzielę. W czwartkowy wieczór czasu lokalnego zorganizowano z kolei dwie sesje treningowe.

Pierwsza z nich nie poszła jednak po myśli organizatorów. Trening trwał zaledwie osiem minut, bo na torze pojawiły się czerwone flagi.

Początkowo nie było jasne, co doprowadziło do przerwy. Kilka chwil później wątpliwości rozwiało nagranie z bolidu Carlosa Sainza.

Widać na nim, jak Hiszpan z prędkością ok. 320 km/h przejechał przez jakąś przeszkodę, co poskutkowało wyłączeniem silnika w jego samochodzie.

Okazało się, że bolid hiszpańskiego kierowcy Ferrari został uszkodzony przez wystającą pokrywę studzienki kanalizacyjnej.

Bolid z uszkodzoną podłogą został odholowany poza tor. Samemu kierowcy na szczęście nic się nie stało.

Ucierpiał również samochód jeżdżącego w Alpine Estebana Ocona, jednak nie w takim stopniu, jak bolid Sainza.

Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) poinformowała, że będzie musiała sprawdzić pozostałe pokrywy studzienek kanalizacyjnych. Łącznie do sprawdzenia jest ok. 40 włazów i pokryw.

Może to zająć dużo czasu, dlatego nie wiadomo, o której godzinie rozpocznie się druga sesja treningowa. Wstępnie zaplanowano ją na godz. 11:00.

Najszybszy na torze w momencie przerwania pierwszego treningu był Charles Leclerc z Ferrari.