Kiedy poznaliśmy wyniki losowania grup eliminacyjnych do Euro 2024, wydawało się, że listopadowy pojedynek Polska-Czechy może oznaczać batalię o pierwsze miejsce. Życie brutalnie zweryfikowało takie spojrzenie na futbol, siłę naszej reprezentacji i układ sił w grupie. Wieczorem Polska zagra o uniknięcie kompromitacji, a Czesi o to, by zachować szansę na awans.

Dla nas to już ostatni mecz eliminacyjny. W siedmiu dotychczasowych zgromadziliśmy 10 punktów. Czesi są punkt przed nami, ale mają do rozegrania dwa spotkania. Podobnie jak Mołdawia, która ma do nas zaledwie punkt straty. Z pierwszego miejsca rozwój sytuacji obserwuje Albania z 13 punktami. Sytuacja jest więc skomplikowana.

Matematycznie

Porażka może nas zepchnąć ostatecznie na przedostatnie miejsce w grupie. Zwycięstwo być może pozwoli przedłużyć nadzieje na awans, ale do tego potrzebować będziemy wtedy jeszcze wygranej Albanii nad Mołdawią (ten mecz również odbędzie się dziś) oraz zwycięstwa Mołdawii nad Czechami (mecz zaplanowano na poniedziałek).

Patrząc czysto matematycznie, nasze szanse na awans są w tej grupie najmniejsze, bo inni mają dwie szanse na punktowanie.

Czechy jak Polska

Czesi są w podobnej sytuacji jak my. Uznawani za faworytów zaliczyli wpadki jak remis i porażka z Albanią oraz remis z Mołdawią. Do tego dwa zwycięstwa nad Wyspami Owczymi oraz marcowe zwycięstwo nad Polską.

Tak, mecz rozegrany w Pradze na samym początku eliminacji okazuje się kluczowy. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, w której mamy teraz 3 punkty więcej, a Czesi o trzy mniej.

Nie ma co jednak gdybać i marzyć. Wystarczy wspomnieć, jak daliśmy się w Pradze ograć. W debiucie selekcjonera Fernando Santosa w kilka minut na samym początku spotkania dostaliśmy dwa ciosy. Z wyniku 0:2 nie potrafiliśmy się podnieść i przegraliśmy 1:3. Czesi rozpędzeni, na piłkarskim głodzie. My z chaosem w grze.

Selekcjonerzy Polski i Czech

Teraz już pod wodzą Michała Probierza pojedynek z Czechami ma wyglądać inaczej.

Nie możemy pozwolić na swojej połowie na zbyt dużo. Nie wolno dopuścić, żeby rywale odbierali nam tam piłkę, a tak było w pierwszym spotkaniu. Na pewno chcemy zagrać dobry mecz. Mieliśmy wreszcie okazję trochę więcej trenować. Mogliśmy np. jeden trening poświęcić w całości organizacji gry, temu, co chcemy grać. A chcemy utrzymywać się przy piłce - podkreślał trener Biało-Czerwonej drużyny.

Oczywiście myślami do meczu w Pradze wraca także selekcjoner naszych rywali Jaroslav Silhavy.

W Pradze to był tajfun od pierwszej minuty. W trzeciej minucie prowadziliśmy 2:0 i przeciwnik był tym wyraźnie załamany. Myślę, że w piątek przeciwnik na to nie pozwoli i musimy być od początku bardzo uważni. Szczególnie na tym stadionie, w obecności 50 tys. kibiców. Ale my też chcemy być aktywni i wierzę, że nasz zespół jest w stanie zaprezentować się tutaj bardzo dobrze i zdobyć punkty - stwierdził.

Dodajmy, punkty dla Czechów niezbędne. A przecież nie możemy zakładać, że nawet grając u siebie, łatwo pokonają Mołdawię.

Świderski: Potrzebujmy troszeczkę czasu

Nasza drużyna w ciągu ostatnich 8 miesięcy znacząco się zmieniła. Wystarczy przypomnieć, że przeciwko Czechom w marcu w Pradze zagrali Robert Gumny, Michał Karbownik, Bartosz Salamon, Krystian Bielik czy Karol Linetty. Dla pierwszych czterech to był jedyny mecz w eliminacjach. Linetty później grał bardzo mało. Po totalnie nieudanej misji trenera Santosa wszystko próbuje pozbierać Probierz. Napastnik Karol Świderski zapewnia, że misja tego szkoleniowca ma sens.

Wiem, jak trener pracuje i widzę, jak to przekłada na reprezentację. Myślę, że to idzie w fajnym kierunku. Potrzebujmy troszeczkę czasu. Zdaję sobie sprawę, że tego czasu nie ma, ale już od tego zgrupowania chcemy zacząć wygrywać. Jeżeli nie uda nam się wejść bezpośrednio, to zrobimy wszystko, aby awansować w barażach - powiedział.

Baraże będą dla nas niemal na pewno jedyną drogą na Euro. Bardzo możliwe, że zaplanowany na wtorkowy wieczór mecz towarzyski z Łotwą będzie jedynym testem zespołu przed wiosenną batalią o mistrzostwa Europy. I pomyśleć, że wielu ekspertów liczyło na miły, reprezentacyjny rok i awans. Zamiast tego mamy jedną z najgorszych batalii w eliminacjach od dawna.