Około sto osób zebrało się w czwartkowe popołudnie przed siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie na demonstracji pod hasłem "Solidarni z Palestyną". Jeden z uczestników manifestacji wybił szybę w drzwiach ministerstwa, ktoś oblał wejście do gmachu czerwoną farbą. Rano protest odbył się przed domem Radosława Sikorskiego w Chobielinie.

"Palestyna będzie wolna", "Dość hipokryzji", "Sikorski do dymisji" - takie hasła skandowali uczestnicy demonstracji. Deklarowali także poparcie dla pomocy humanitarnej, którą niesie płynąca do Gazy międzynarodowa Global Sumud Flotilla.

W czasie manifestacji doszło do incydentów. Mężczyzna, który wybił szybę w drzwiach wejściowych do gmachu MSZ, został zatrzymany przez policję. Wejście do budynku ministerstwa zostało oblane czerwoną farbą.

Podobne protesty odbyły się w czwartek w największych miastach, m.in. w Krakowie, Katowicach, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Gdańsku, Rzeszowie i Łodzi, zgromadziły od kilkudziesięciu do kilkuset uczestników. Manifestujący skandowali m.in.: "Wolna Palestyna", "Dzieci karmione traumą i przemocą", "Co robisz, gdy na twoich oczach dzieje się ludobójstwo", "Stop ludobójstwu w Palestynie", "Izrael porywa Polaków", "Znajdzie się cela dla premiera Izraela". Nad głowami protestujących powiewały flagi Palestyny.

Wszystkie statki z członkami polskiej delegacji zatrzymane

Gorąco przed MSZ

W środę w nocy, gdy flotylla Sumud podpłynęła na mniej niż 80 mil morskich (ok. 148 km) do blokowanej Strefy Gazy, marynarka wojenna Izraela zbliżyła się do jednostek i przejęła część z nich.

Global Movement to Gaza Poland podała, że zatrzymano wszystkie statki, na których byli członkowie polskiej delegacji: poseł Franciszek Sterczewski (KO), prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich Omar Faris, prezeska Stowarzyszenia Nomada Nina Ptak oraz dziennikarka i aktywistka Ewa Jasiewicz, autorka książki "Podpalić Gazę", która ma brytyjskie obywatelstwo.

Flotylla Sumud jest międzynarodową inicjatywą, w której uczestniczą przedstawiciele ponad 40 krajów. Aktywiści szacowali, że dotrą na miejsce w czwartek nad ranem. Władze Izraela już wcześniej zapowiadały, że nie pozwolą flotylli zbliżyć się do Gazy.

Protest przed domem Sikorskiego

Szef MSZ Radosław Sikorski poinformował w czwartek, że służba konsularna jest w kontakcie z polskimi obywatelami, którzy płynęli statkami. Minister zaapelował też ponownie, by nie podróżować w niebezpieczne rejony.

"Są takie kraje jak Iran, Białoruś, Rosja, które po prostu biorą obywateli państw zachodnich za zakładników. I powiem brutalnie tym, którzy chcieliby złamać nasze rekomendacje: nie mam zakładników na wymianę. Jedziecie na własną odpowiedzialność - stwierdził szef MSZ Radosław Sikorski, pytany o sprawę Polaków, którzy płynęli we flotylli do Strefy Gazy.

W czwartek w Chobielinie (Kujawsko-Pomorskie) przed domem szefa MSZ Radosława Sikorskiego pojawili się propalestyńscy aktywiści z kolektywu Handala, by wyrazić niezgodę - jak to określili - "zaprzeczanie przez Radosława Sikorskiego ludobójstwu w Strefie Gazy".

W ubiegłym tygodniu minister Radosław Sikorski odniósł się do udziału Sterczewskiego w misji, publikując na portalu X sondę. Zapytał w niej, czy "jeśli obywatel RP, nawet poseł, wielokrotnie ostrzegany, udaje się w rejon wojny", państwo polskie powinno pokrywać koszty jego ewakuacji, czy też je odzyskać. 

Na ten wpis odpowiedział Sterczewski, również na portalu X: "Jako poseł mam obowiązek być tam, gdzie łamane są prawa człowieka. Ty też, Radku, prywatnie pomagałeś Ukrainie i chwała Ci za to. Polacy są solidarni z Palestyną. Liczę, że rząd RP także stanie po stronie tych, którzy chcą zakończyć to ludobójstwo, zamiast wystawiać im rachunki".