Trzy tysiące obywateli Ukrainy skorzystało już z największego w Polsce centrum pomocowego w podwarszawskim Nadarzynie.

W halach targowych przygotowanych jest 10 tys. miejsc noclegowych. Docelowo może być ich trzy razy więcej. 

Czego najbardziej potrzebują teraz obywatele Ukrainy? Przede wszystkim, jak informuje nasz reporter, pomocy osób, które znają język polski. Uchodźcy chcieliby np. zamówić taksówkę, mają telefony komórkowe, karty SIM, ale nie znają ani języka polskiego ani angielskiego i nie są w stanie wyjaśnić kierowcy, gdzie konkretnie ma przyjechać.

Uchodźcom pomagają okoliczni mieszkańcy, którzy przyjeżdżają do centrum. Dzwoniła jedna z pań z dwojgiem dzieci. Zdecydowałem się podjechać. To taki ludzki odruch - mówił jeden z mężczyzn, z którymi w Nadarzynie rozmawiał nasz report Michał Dobrołowicz.

Ośrodek, który jest inicjatywą prywatnego przedsiębiorcy działa przy wsparciu i koordynacji wojewody mazowieckiego - Konstantego Radziwiłła. W halach, które wcześniej służyły jako centra wystawiennicze i targowe zgromadzono łóżka, zorganizowano centra informacyjne, stołówkę a nawet improwizowane przedszkole.  Uchodźcy mogą tu dostać ciepłe posiłki oraz wsparcie materialne m.in. ubrania.

Do tej pory z centrum pomocowo-noclegowego w Nadarzynie skorzystało około pięciu tysięcy obywateli. Najdłuższe kolejki na miejscu ustawiają się w okolicy przystanku autobusowego, gdzie podjeżdżają też taksówki oraz okoliczni mieszkańcy oferujący pomoc w transporcie, oraz w punkcie medycznym. 

Wielu obywateli Ukrainy w Nadarzynie spędza jedną noc. Chcą jechać do Warszawy, by tam szukać pracy albo dostać się na dworzec. Tu był tylko przystanek. Jadę do dalekiej rodziny, która mieszka we Włoszech - mówiła naszemu reporterowi jedna z obywatelek Ukrainy, która ostatnią noc spędziła właśnie w hali w Nadarzynie.

Opracowanie: