Obecność silnie żrących, trujących i mutogennych substancji na jednym z nielegalnych składowisk niedaleko Wołomina potwierdzili inspektorzy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Chemikalia zostały porzucone na prywatnych działkach w Duczkach i Starych Grabiach. Na tym jednak nie koniec. W ostatnim czasie na trzecie takie miejsce natrafili policjanci, którzy śledzili ciężarówkę wiozącą nieznane substancje z południa Polski.

Składowiska w Duczkach i Starych Grabiach niedaleko Wołomina to łącznie kilkadziesiąt tysiąclitrowych pojemników, w których znajdują się ciekłe i oleiste substancje

W pierwszej z miejscowości porzucono je w bliskim sąsiedztwie rowu melioracyjnego. Mieszkańców, którzy je odkryli, zaniepokoił też wyciek z jednego z pojemników. Przenikanie substancji do gruntu potwierdzili inspektorzy WIOŚ, którzy interweniowali na miejscu w ubiegłym tygodniu. W przypadku trzeciego ze składowisk, odkrytego przez policjantów w Leśniakowiźnie - pojemniki z chemikaliami pozostały w naczepie TIR-a, który przywiózł je na Mazowsze.

Pojechaliśmy na miejsce, zgłosiliśmy to wszystko na numer alarmowy 112. Przyjechali strażacy z grupy ratownictwa chemicznego z Warszawy, byli też nasi strażacy z Wołomina, zastępca burmistrza i inspektorzy ochrony środowiska, którzy pobrali próbki do badań - wyjaśnia radna Wołomina Agnieszka Koza, która interweniowała w tej sprawie, powiadomiona przez mieszkańców.

Mazowiecki WIOŚ opublikował na swojej stronie komunikat w sprawie składowiska w Duczkach. Ich kontrola na miejscu trwała łącznie dwa dni. 

Na wierzchniej części 2 pojemników znajdowała się ziemia przerośnięta roślinnością. W środkowej części skupiska z pojemników Inspektorzy WIOŚ w Warszawie ujawnili na gruncie czarną plamę o konsystencji mazistej. Wokół pojemników unosił się charakterystyczny chemiczny zapach typowy dla produktów ropopochodnych. Inspektorzy WIOŚ w Warszawie nie stwierdzili wycieków z pojemników bezpośrednio do pobliskiego rowu melioracyjnego - czytamy w informacji WIOŚ. Inspektorzy ostrzegają ponadto, że odkryte substancje są bardzo niebezpieczne.

W pobranych próbkach wykryto m.in. stężony kwas siarkowy. Ponadto ustalono, że odpad z jednej z pobranych próbek jest palny, a właściwości bardzo palne osiąga przy temperaturze powyżej 60 stopni Celsjusza - informuje WIOŚ.

Pojemniki z chemikaliami pozostają na razie w miejscu ich odkrycia. Formalnie obowiązek ich usunięcia spoczywa na sprawcy, ale jak pokazała praktyka w podobnych sytuacjach, których w ostatnich latach w kraju było wiele - namierzenie odpowiedzialnych za gromadzenie odpadów w ten sposób graniczy z cudem. Jednym z wyjątków jest jednak sprawa rozpracowania przez śledczych mafii śmieciowej działającej na terenie Wielkopolski. Latem 2019 roku policjanci zatrzymali łącznie 13 osób, które gromadziły niebezpieczne i toksyczne substancje w starych szopach czy opuszczonych magazynach.

Jeśli sprawcy procederu nie uda się namierzyć, obowiązek usunięcia toksycznych odpadów zgromadzonych w Duczkach, Starych Grabiach i Leśniakowiźnie - będzie spoczywał na barkach samorządu. Gmina Wołomin nie przesądza jeszcze o tym, czy i kiedy to nastąpi. Urzędnicy czekają na zakończenie działań śledczych.

Nawet jeśli uda się namierzyć sprawcę, a odpady te zagrażają środowisku, to zobowiązany jest usunąć je samorząd i wtedy ewentualnie dochodzić zwrotu kosztów od odpowiedzialnego za ich porzucenie - tłumaczy w rozmowie z RMF FM sekretarz gminy Wołomin Małgorzata Izdebska. Koszty takiego usunięcia, które należy liczyć w milionach też poniesie gmina, czyli ostatecznie - de facto - jej mieszkańcy.

Śledztwo w sprawie nielegalnych składowisk w gminie Wołomin prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga. Zawiadomienie w sprawie trzeciego składowiska w Leśniakowiźnie trafiło na biurko śledczych w miniony piątek. Postępowanie w sprawie Duczek i Starych Grabi wszczęto na podstawie art. 183 Kodeksu Karnego, mówiącego o niewłaściwym postępowaniu z odpadami.

Opracowanie: