Nie było czarnej skrzynki w samolocie Cessna, który runął w poniedziałek wieczorem na hangar lotniska w miejscowości Chrcynno koło Nowego Dworu Mazowieckiego - to nieoficjalne ustalenia dziennikarza RMF FM, który jest na miejscu. W wypadku zginęło pięć osób. Siedem trafiło do szpitala. Trzem nic się nie stało - to najnowsze informacje podane we wtorek przez służby. Pojawiło się też nagranie z momentu wypadku.

Portal remiza.pl opublikował film, na którym widać jak samolot zbliża się do hangaru, a potem w niego uderza. 

Ofiary to czterech mężczyzn i kobieta. Dlaczego czarnej skrzynki nie było w samolocie? Nie było takiego obowiązku. Oznacza to, że przyczyny wypadku będą ustalane przede wszystkim na podstawie oględzin prowadzonych w zniszczonym hangarze i na podstawie opinii biegłych - informuje dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz. 

Jak tłumaczy ekspert lotnictwa Paweł Jajkowski Cessna jest samolotem, który zgodnie z przepisami nie musi być wyposażony w czarną skrzynkę, ponieważ ma niższą masę. Jak podkreśla, jeżeli ktoś chciałby czarną skrzynkę zainstalować, mógłby to zrobić. 

"Natomiast standardowo nie był on wyposażony w żadne urządzenie rejestrujące. Nie znam konfiguracji tego konkretnego samolotu, mogło natomiast być w nim zamontowane inne urządzenie rejestrujące parametry silnikowe, położenie itd." - zaznaczył Paweł Jajkowki w rozmowie z PAP. 

Ekspert wyjaśnił również, że generalnie przyjęło się, że ogon samolotu jest najbardziej bezpieczny, dlatego tam montuje się czarne skrzynki. "Czarną skrzynkę umieszcza się zwykle z tyłu kadłuba w okolicach ogona tzw. statecznika pionowego, ale na przykład w lotowskich Embraerach umieszczana jest ona z przodu oraz z tyłu i one dokładnie rejestrują to samo" - podkreślił. Jajkowski. 

Czarna skrzynka rejestruje dane związane z lotem samolotu. Zaprojektowana jest w sposób zwiększający możliwość przetrwania wypadku lotniczego. Zapis z czarnej skrzynki wykorzystywany jest w celu ustalenia przyczyn i przebiegu nienormalnego zachowania samolotu, w szczególności po wypadku do badania jego przyczyn. Nie każdy rejestrator danych znajdujący się w samolocie jest jednak czarną skrzynką. Stosowane są też, na przykład, rejestratory serwisowe. 


Co się wydarzyło?

Wczoraj Cessna podczas lądowania w złych warunkach atmosferycznych uderzyła w hangar, w którym przed burzą schronili się ludzie. Zginęło 5 osób. 

Monika Nowakowska-Brynda z Komendy Głównej Policji poinformowała, że w samolocie leciało trzech pilotów. Jeden z nich zginął, jeden został ranny, a jeden nie odniósł obrażeń. 

Pytana o to, czy przyczyną katastrofy mogła być pogoda, odpowiedziała, że "jako przypuszczalną przyczynę możemy podawać warunki meteorologiczne".

Według rzecznika Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwestra Marczaka "części osób udzielono pomocy na miejscu i oddaliły się od miejsca zdarzenia".

Przed północą wicewojewoda mazowiecki Sylwester Dąbrowski poinformował, że w katastrofie samolotu w Chrcynnie ranne zostało dziecko. 

Okoliczności wypadku

Do wypadku doszło w poniedziałek ok. godz. 19.40 podczas lądowania samolotu przy złej pogodzie. 

Samolot, który się rozbił, służy zazwyczaj do wynoszenia w powietrze skoczków spadochronowych. Maszyną leciały 3 osoby. Na miejsce skierowano 16 zastępów straży pożarnej i kilkanaście karetek pogotowia. W akcji brały udział cztery śmigłowce LPR: z Warszawy, Płocka, Olsztyna i Sokołowa Podlaskiego. Jeden z nich przyleciał z opóźnieniem z uwagi na burzę, która się tam przesuwała. Dopiero po jej przejściu pilot był w stanie wystartować i przylecieć - powiedział w poniedziałek w RMF FM dr Marcin Podgórski z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. 

Na wieczornej konferencji poinformowano, że po tym, jak samolot runął na hangar, nie doszło do wybuchu pożaru. 

Rozpoczęły się oględziny miejsca wypadku

Późnym wieczorem w poniedziałek prace na miejscu katastrofy rozpoczęli eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Wspólnie z policją i prokuraturą zabezpieczają ślady i prowadzą wstępne oględziny. 

Z okolicznymi mieszkańcami rozmawiał późnym wieczorem dziennikarz RMF FM Michał Dobrołowicz. Podkreślali oni, że lotnisko, na którym doszło do tragedii, cieszy się dużą popularnością ze względu na skoki spadochronowe. 

O możliwe przyczyny katastrofy zapytaliśmy wczoraj Łukasza Rapacza, który jest pilotem Cessny.

Lotnictwo samo w sobie jest piękną pasją, ale wymaga szacunku. Wiąże się to przede wszystkim z brakiem pośpiechu. Ogromna część wypadków zaczyna się od jakichś małych niedopatrzeń. Ważne jest też to, by nie spekulować. Wiążący będzie dla nas raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych - stwierdził.

Każdy z nas pilotów szkoli się przez wiele miesięcy, lat, a tak naprawdę przez całe życie. Nie chciałbym spekulować, natomiast mogło dojść do wielu różnych zdarzeń. (...) Powietrze to nie jest autostrada, chociaż na autostradach też bywają dziury. Atmosfera jest różna - w jednych miejscach jest gęstsze powietrze, w innych - mniej gęste, bardziej nasłonecznione. To wszystko wpływa na to, jak się lata, jak się pilotuje samoloty - dodał w rozmowie z RMF FM.

Lasek: Badanie wypadków nie polega na pośpiechu

O to, jak wyglądają procedury badania tego typu wypadków, pytaliśmy w poniedziałek Macieja Laska - byłego szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotnicznych. Trudno jest wyrokować, co było przyczyną. Komisja musi porozmawiać ze świadkami zdarzenia, musi sprawdzić dane techniczne samolotu - żeby wykluczyć przyczynę techniczną - tłumaczył. Każdą z hipotez trzeba wyjaśnić - niektóre są odrzucane szybciej, niektóre są analizowane dłużej - dodał. 

Kierunek lądowania na lotnisku w Chrcynnie nie pokrywa się z tym, na którym ten samolot uderzył w hangar. To będą wyjaśniali eksperci z PKBWL - zauważył Lasek. W ciągu 30 dni będzie raport wstępny z tego zdarzenia - przepisy tego wymagają. W raporcie wstępnym powinny być pierwsze ustalenia albo przynajmniej opis faktów, które zidentyfikowała Komisja - dodał. 

Badanie wypadków nie polega na pośpiechu. Należy rozsądnie, spokojnie i na zimno wyjaśnić wszystkie kwestie - podkreślał Lasek. 

Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.