Zmniejsza się liczba uchodźców w największym przeznaczonym dla nich centrum noclegowym w Polsce, w halach targowych w podwarszawskim Nadarzynie. Obecnie są tam ponad trzy tysiące osób. Miesiąc temu było ich dwa razy więcej.

W Nadarzynie mieszkają wciąż przede wszystkim osoby, które są w tym miejscu od kilku tygodni. Jedna z tych osób to pani Alina, która przyznaje, że z całą rodziną i zwierzętami chce przeczekać najbliższy czas i liczy, że potem będą mogli wrócić do domu w Chersoniu. 

Przyjechaliśmy 18 kwietnia i czekamy. Nie mamy innych możliwości. Są z nami pies-owczarek i trzy koty - opisuje wieszając pranie przed wejściem do hal targowych w Nadarzynie.

W czasie weekendu do Nadarzyna przyjeżdża więcej niż zwykle prywatnych osób–wolontariuszy, którzy próbują pomóc. Są Ukraińcy, którzy przyjechali z kotem i problemem dla nich jest znalezienie mieszkania nie tylko dla wieloosobowej rodziny, lecz także dla kota. 

Jedna z pań szuka pracy, jej syn właśnie znalazł, w okolicy, w magazynie z ubraniami - przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem  jeden z wolontariuszy. 

Co jest najbardziej potrzebne

Właśnie oferty pracy i mieszkań dla wieloosobowych rodzin są teraz bardzo potrzebne, by uchodźcom łatwiej było przeczekać kolejne tygodnie. Jest mniej osób niż kilka tygodni temu. Mniej osób młodych. Mniej autobusów. Więcej osób w wieku 60+ - dodają wolontariusze. 

Do Nadarzyna w ostatnich dniach dojechały też pierwsze osoby ewakuowane w ostatnim czasie z zakładów Azowstal w Mariupolu. 

Są wycieńczeni, mają często traumę, opiekowaliśmy się mężczyzną, który został raniony na wojnie. Gdy te osoby dostają leki, jedzenie, ich stan się poprawia - przyznają ratownicy medyczni, którzy pracują w Nadarzynie.


Opracowanie: