Gdańska Straż Miejska przyłapała grafficiarza na bazgraniu po barierce mostu. Mężczyzna otrzymał mandat, a dodatkowo musiał usunąć swoje "dzieło".
Profesjonalnie wykonane graffiti i murale, powstające na różnych obiektach za zgodą ich właścicieli, są bez wątpienia formą sztuki, która potrafi zdobić miasta. Zupełnie czymś innym są jednak amatorskie napisy i rysunki. Malowanie i pisanie po ścianach, barierkach itp. bez zgody ich właścicieli może nieść ze sobą konsekwencje.
Gdańska Straż Miejska poinformowała, że w sobotę (23.08) jej funkcjonariusze natrafili na mężczyznę piszącego białym markerem po barierce Mostu Chlebowego. Napis miał około jednego metra długości, a jego twórca nie potrafił wyjaśnić, z jakiego powodu bazgrał po barierce.
Strażnicy ukarali go mandatem, jednak na tym się nie skończyło. Grafficiarz musiał też usunąć napis.
Tusz markera nie był łatwy do zmycia, więc mężczyzna był zmuszony na własny koszt kupić środki czystości, a następnie przez kilkanaście minut szorować barierkę. Napis ostatecznie udało się usunąć.
Bazgranie po Moście Chlebowym zostało w tym przypadku uznane za wykroczenie. Z taką kategoryzacją mamy do czynienia, gdy dokonane szkody nie przekraczają wartości 800 złotych.
Jak poinformował portal bezprawnik.pl, kary, które można ponieść za taki czyn, to grzywna w wysokości maksymalnie 5 000 złotych, ograniczenie wolności lub areszt. Sąd może też zażądać naprawy szkód, czyli na przykład odmalowania ściany.
Jeśli jednak szkody przekraczają 800 złotych, czyn może zostać uznany za przestępstwo. Za uszkodzenie czyjejś własności można trafić do więzienia nawet na 5 lat. W tym przypadku również konieczne może być naprawienie szkody lub, jeśli nie jest to możliwe albo praktyczne, zapłacenie nawiązki.
Najczęściej jednak bazgranie po ścianach i barierkach bywa uznawane za przewinienie mniejszej wagi i nie kończy się pobytem w więzieniu.


