"Im szybciej zostanie schwytany, czy zostanie ustalone miejsce pobytu Grzegorza Borysa, tym lepiej dla nas wszystkich" - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, inspektor Marek Dyjasz. Już piąty dzień trwa obława za 44-letnim Grzegorzem Borysem, podejrzanym o zabójstwo swojego 6-letniego syna.

Zdaniem eksperta sprawa Grzegorza Borysa jest gatunkowo podobna do sprawy Jacka Jaworka, który do tej pory nie został odnaleziony. Oczywiście osoba Jaworka i Grzegorza Borysa to są dwie odrębne postacie. Psychicznie i jeśli chodzi o przygotowanie do ukrywania się, to nie porównywałbym tych dwóch osób. Natomiast trochę przypomina mi to sprawę ukrywania się Jacka Jaworka - twierdzi ekspert. Wspomina także, że im szybciej zostanie zebrany materiał dowodowy, tym łatwiej będzie przeprowadzić proces karny.

Skoncentrowany obszar poszukiwań

Na pytanie prowadzącego o wąski obszar poszukiwań Grzegorza Borysa, w którym skoncentrowane jest śledztwo, były dyrektor odpowiada: Służby przekazują nam, że rejon poszukiwań i rejon działań to Trójmiejski Park Krajobrazowy na obwodnicy Trójmiasta - mówi. Nie wątpi jednak, że działania w tym zakresie prowadzone są także w innych rejonach Polski: Są to działania niejawne, opatrzone klauzulą tajności - dodaje Marek Dyjasz. Jego zdaniem słusznym jest zatajanie przed opinią publiczną informacji o prowadzonym śledztwie: Ja to rozumiem i w pełni popieram, że im mniej informacji ze śledztwa wycieka w przestrzeń publiczną, tym lepiej dla nas, dla samego procesu ścigania zabójcy.

Czy Grzegorz Borys mógł wyjechać z kraju?

Za poszukiwanym wydano Europejski Nakaz Aresztowania, co może sugerować, że mógł opuścić terytorium kraju. Z przekazów medialnych wynika, że nie mógł użyć do tego samochodu, bowiem każdy z trzech pojazdów, które posiada rodzina sprawcy, pozostał na swoim miejscu. Myślę, że jeżeli opuścił teren RP, a nie jestem o tym przekonany, to skorzystał z takiego środka transportu, ale obstawiałbym na 90 proc., że jest na terenie kraju - mówi ekspert, przekonany, że Grzegorz Borys w dalszym ciągu przebywa w Polsce. Gdyby chciał przekroczyć granicę, to któraś z kamer albo ktoś by go po prostu widział  - mówi gość internetowego Radia RMF24. Jego zdaniem byłoby to dla Grzegorza Borysa zbyt dużym ryzykiem oraz szansą na schwytanie go przez organy ścigania.

Na podstawie dostępnych informacji ekspert sądzi, że zabójstwo sześcioletniego syna nie było planowaną zbrodnią. W przeciwnym wypadku przestępca dużo lepiej przygotowałby się do ucieczki. Na pewno starałby się nie ukrywać się szybko w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, a opuścić teren Trójmiasta, chociażby nawet w kierunku zachodniej granicy. Przypuszczam, że tam musiało się zdarzyć coś takiego, że nastąpił impuls - mówi inspektor.

Jak długo potrwa śledztwo?

Jego zdaniem im dłużej będzie trwało śledztwo, tym trudniej będzie odnaleźć sprawcę: Mówię o zmęczeniu służb, policji, organów ścigania, tych, którzy uczestniczą w tym ciężkim zadaniu uchwycenia jakiejś nitki i zatrzymaniu Borysa - twierdzi ekspert. Człowiek się męczy, ludzie się męczą, są zdegustowani, popełniają błędy, a w tym przypadku popełnienie błędu będzie się wiązało z tym, że te poszukiwania będą trwały długo - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, inspektor Marek Dyjasz.

Opracowanie: Wiktoria Krzyżak

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.