Prawie 2 godziny trwał protest armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. Zablokowana została droga prowadząca do terminalu kontenerowego w Gdańsku. Ta grupa wznowiła dziś protest z powodu braku realizacji zawartego ponad trzy lata temu porozumienia. Chodzi o rekompensaty w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku.

Po ponad 3 latach negocjacji z rządem w tej sprawie wciąż nie ma satysfakcjonujących dla armatorów rozwiązań, a zawarte przed laty porozumienie nie zostało zrealizowane w praktyce.  

Kilka miesięcy temu usłyszeliśmy kolejne obietnice, a potem znów zapadła cisza - tak jeden z armatorów opisuje kulisy swojej sprawy. 

W poniedziałek po południu armatorzy zaczęli więc w Gdańsku protest. Jak informuje reporter RMF FM utrudnienia były bardzo duże, nie można było ani wjechać ani wyjechać z bazy kontenerowej. Na miejscu stały sznury tirów. Protest wsparli też związkowcy z regionu gdańskiego Solidarności.

"Premierze żądamy dotrzymania porozumienia" - głosił jeden z transparentów, który rozwiesili protestujący.

Policja przygotowała objazd dla tirów drogą techniczną. Jak informuje reporter RMF FM protest zakończył się po godz. 16.00

Takie akcje będę regularne, co tydzień, co półtora. Chcemy przypomnieć rządowi, że obietnice się realizuje - mówił RMF FM Wojciech Sikorski, jeden z protestujących. 

Armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego chcą realizacji porozumienia z 2020 roku, zawartego z nieistniejącym już dziś Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Porozumienie dotyczyło między innymi rekompensat dla armatorów i ich załóg, w zamian za zezłomowanie kutrów, a także specjalnych zasiłków do czasu wypłacenia rekompensat.

Zapisów porozumienia jednak nigdy nie zrealizowano. Cała sytuacja dotyczy nielicznej grupy. To około 200 armatorów z całego wybrzeża, bardzo często prowadzących działalność wraz z rodzinami.

 O ich problemach i sytuacji pisaliśmy wielokrotnie.