Sąd apelacyjny uchylił dziś wyrok w sprawie potrójnego zabójstwa dokonanego przez Serhiia T. w 2023 roku. Mężczyzna w marcu został skazany na dożywocie za zbrodnię na najbliższych – żonie i dwóch córkach w wieku 4,5 lat i 1,5 roku. Sprawa ma ruszyć od początku ze względu na obecność neosędziego w składzie orzekającym.

  • Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok dożywocia dla Serhiia T., skazanego za zabójstwo żony i dwóch córek w Puszczykowie w 2023 roku.
  • Powodem uchylenia wyroku był udział tzw. neosędziego w składzie orzekającym - sąd uznał, że skład był nienależyty.
  • Sprawa zostanie rozpoznana od początku przez nowy skład sędziowski.
  • Serhii T. początkowo przyznał się do winy, później jednak zmienił wersję wydarzeń i wnosił o uniewinnienie.
  • Sąd podkreślił, że musiał uchylić wyrok z przyczyn formalnych, mimo powagi sprawy i tragicznych okoliczności.

Zbrodnia w Puszczykowie

Zwłoki 29-latki i dwóch córeczek znaleziono w sobotę, 18 listopada 2023 r. po południu w jednym z domów w podpoznańskim Puszczykowie. W momencie zbrodni w domu był jeszcze nastoletni syn kobiety z poprzedniego związku. Spał w swoim pokoju, na parterze.

Oskarżony Serhii T. miał mu powiedzieć, że jego matka i siostry są w szpitalu.

Zbrodnia wyszła na jaw dopiero po kilku dniach. W tym czasie ciała zabitych były w domu, w zamkniętym pokoju. Mężczyzna zabronił pasierbowi wchodzenia do tego pomieszczenia.

Ostatecznie mężczyzna zadecydował, że odda się w ręce policji. Serhii T. zgłosił się wówczas do pracownika ochrony centrum handlowego w Poznaniu i oświadczył, że zabił swoją żonę i dwie córki. Zatrzymała go policja.

Przyznał się do zabójstwa, potem chciał uniewinnienia

Proces mężczyzny ruszył przed poznańskim sądem okręgowym w maju 2024 r. Oskarżony początkowo przyznał się w sądzie do zabójstwa, ale na ostatniej rozprawie przedstawił zupełnie inną wersję zdarzeń i zaprzeczył, że to on był sprawcą. W ostatnim słowie wniósł o uniewinnienie.

W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał mężczyznę na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Apelację od tego wyroku prokuratura skierowała do sądu apelacyjnego, a także obrońca, który wskazał m.in. na udział w składzie sądu I instancji neosędziego. Wyrok wydał sędzia Daniel Jurkiewicz, były prezes Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Dlaczego podjęto decyzję o unieważnieniu wyroku?

Sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu i ograniczył rozpoznanie wyłącznie do tzw. bezwzględnej przesłanki odwoławczej, czyli udziału w składzie sądu neosędziego. Po naradzie sąd uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.

Uzasadniając wyrok sędzia Henryk Komisarski podkreślił, że zarzut dotyczący nieodpowiedniej obsady sądu "jest w pełni trafny". Zaznaczył jednak, że sąd "z wielkim ubolewaniem i żalem to stwierdza, że w tak poważnej sprawie, gdzie doszło do zabójstwa trzech osób, sąd apelacyjny jest zmuszony uchylić zaskarżony wyrok, czego nie chciałby absolutnie czynić".

Mamy jednak do czynienia z bezwzględną przyczyną odwoławczą, nienależytym składem sądu i sąd apelacyjny nie miał wyboru, musiał taką decyzję podjąć, niestety. Rzecz w tym, że sędzia Daniel Jurkiewicz uzyskał nominację do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu na wniosek KRS, która w przekonaniu sądu apelacyjnego ukształtowana jest, w części tzw. sędziowskiej, niezgodnie z konstytucją - podkreślił sędzia.

Dodał, że oczywiście "nie każdy sędzia powołany przez prezydenta RP do pełnienia urzędu sędziowskiego w różnych sądach na wniosek KRS ukształtowanej w taki sposób od 8 grudnia 2017 roku jest sędzią, którego udział w danym składzie skutkuje uznaniem nienależnej obsady i bezwzględnej przyczyny odwoławczej - tak nie jest".

Sędzia przypomniał, że w świetle utrwalonego już orzecznictwa, m.in. SN, w każdej sprawie należy przeprowadzić test tzw. niezależności i bezstronności sędziego. Ten test dla sędziego Daniela Jurkiewicza wypada negatywnie - zaznaczył sędzia.

Wskazał jednocześnie, że "wielu sędziów powołanych do pełnienia urzędu (...), co do których wnioski o powołanie złożyła obecnie ukształtowana KRS, ten test zdają pozytywnie. I są sędziami, którzy w pełni zasłużyli na ten awans. Ale niestety, w przypadku niektórych sędziów ten test wypada negatywnie, ponieważ okazuje się, że ich awans w hierarchii sądowej czy sądowo-administracyjnej nie znajdował merytorycznego uzasadnienia".

Sędzia przypomniał w tym miejscu przebieg kariery sędziego Jurkiewicza wskazując m.in., że do początku 2018 roku "niczym szczególnym się nie wyróżniał, nie osiągał wyróżniających wyników w swojej pracy, a wręcz przeciwnie".

Te wyniki plasowały się nawet poniżej średniej, jeżeli chodzi o stabilność, nie o sprawność, ale o stabilność orzecznictwa, która z punktu widzenia awansów jest tak naprawdę najważniejsza, bo świadczy o wiedzy sędziego i umiejętności stosowania przepisów prawa. Niemniej od początku 2018 roku kariera pana sędziego w hierarchii sądowej i sądowo-administracyjnej znacząco przyspieszyła. Został on powołany do dopełnienia funkcji prezesa Sądu Rejonowego w Wągrowcu, następnie do pełnienia funkcji komisarza wyborczego. I co istotne, w tym samym czasie udzielił on poparcia kandydującym do ukształtowanej niezgodnie z Konstytucją KRS trzem kandydatom - zaznaczył sędzia i wskazał, że wśród popieranych osób był m.in. sędzia Łukasz Piebiak.

Sędzia podkreślił, że poza zewnętrzną niezależnością sędziego, czyli od innych organów władzy, w tym ustawodawczej i wykonawczej, sędzia powinien posiadać także niezależność w ujęciu wewnętrznym.

Sędzia powinien sam czuć swoją niezależność od innych władz. A te, jak wspomniałem, wszystkie awanse bez merytorycznego poparcia, obejmowanie w krótkim czasie stosunkowo różnych funkcji świadczy o tym, że pan sędzia (Jurkiewicz) wewnętrznie również był związany z przedstawicielami władzy wykonawczej i być może czynił to z głębokim przekonaniem - zaznaczył sędzia Komisarski.