Mroźne noce sprawiły, że na mniejszych zbiornikach wodnych, stawach czy małych jeziorach, pojawił się pierwszy lód. Strażacy przypominają, że lód nigdy nie jest bezpieczny, a wchodzenie na dopiero zamarzającą wodę może skończyć się tragedią.

Utrzymująca się od kilku dni ujemna temperatura w nocy sprawiła, że na mniejszych zbiornikach wodnych jest już pierwszy lód. Ale strażacy ostrzegają: "nie ma czegoś takiego, jak bezpieczny lód".

Nawet, gdy całe życie znamy jakiś zbiornik wodny: przydomowy staw, czy niewielki ciek, to lód w takim miejscu może nie być wszędzie tej samej grubości, są różne prądy wodne, które go osłabiają. Wchodzenie na dopiero zamarznięte akweny jest bardzo groźne i szczególnie chcielibyśmy, aby rodzice już teraz uświadomili i przypomnieli o tym swoim dzieciom - mówi starszy kapitan Grzegorz Różański, rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków.

Jeżeli widzimy osobę, pod którą załamał się lód, powinniśmy w pierwszej kolejności wezwać służby ratunkowe. Jeżeli jesteśmy w stanie bezpiecznie dotrzeć w pobliże poszkodowanego, możemy mu podać gałąź albo szalik, aby wyciągnąć na brzeg. Nie powinniśmy zbliżać się do miejsca załamania lodu, ponieważ sami możemy wpaść do wody. Strażacy do ratowania osób, pod którymi załamał się lód używają specjalnych sani, a ratownicy mają kombinezony wypornościowe. 

Jeżeli będąc na lodzie słyszymy, że tafla pęka powinniśmy położyć się rozkładając ciężar na jak największej powierzchni. Wtedy czołgając się, powoli spróbować dotrzeć do brzegu - wyjaśnia st. kpt. Róźański. 

Strażacy dodają jednak, że tylko korzystanie z miejskich lodowisk, specjalnie przygotowanych ślizgawek zapewni nam bezpieczeństwo. Nie powinniśmy ryzykować wchodzenia na zamarznięte stawy czy jeziora. 

Opracowanie: