Dzisiaj międzynarodowy dzień ubóstwa. Inflacja, drożyzna - sprawiają, że w takich miejscach jak Kuchnia Brata Alberta jest coraz więcej potrzebujących. Jeszcze kilka lat temu korzystali z niej bezdomni. Dzisiaj 70 procent to ubodzy. A w ostatnich miesiącach w przytłaczającej większości.

Jak każdego dnia kuchnię otwiera się około dziesiątej. Nawet w wakacje korzystało z niej 250 do 300 osób dziennie - w tym roku wyjątkowo dużo. Przytłaczająca większość spośród tych, którzy przychodzą, to seniorzy. 80 proc. to osoby starsze, którym zwyczajnie nie wystarcza na życie - mówi Monika Zielińska, prezes Bractwa miłosierdzia imienia brata Alberta w Lublinie. 

W tym roku zdecydowana większość korzystających to zupełnie nowe twarze. Ludzie w wieku 60-70 lat a nawet starsi. Bardzo często jest tak, że świadczenia, które pobierają, pozwalają im na opłacenie rachunków, ale nie wystarcza już na jedzenie.

Czynsz muszę zapłacić i prąd, bo przecież nie będę pod mostem mieszkać - mówi starsza kobieta. Jestem chora, trzy razy w tygodniu chodzę na dializy, dużo pieniędzy wydaję na leki. Przyjdę tu na gorący posiłek. Część zjem, drugą połowę zabiorę sobie do słoika i mam jeszcze potem na kolację. Dadzą bochenek chleba, czasem jeszcze coś na wynos, jakoś można próbować przeżyć - dodaje.

To jest dla mnie bardzo ważne miejsce - mówi kobieta, spożywająca posiłek przy sąsiednim stoliku. Też jestem bardzo chora, mogę jeść głównie rzeczy lekkostrawne. Ale przychodzę, zawsze coś tutaj dostanę do jedzenia. To dla mnie bardzo duża pomoc i dobrze, że jest takie miejsce.

Struktura korzystających z pomocy z roku na rok się zmienia. A zwłaszcza ostatnie miesiące sprawiły, że bezdomni, dla których pierwotnie utworzono tę kuchnię, są niewielkim procentem korzystających. Stanowią najwyżej jedną trzecią - mówi Monika Zielińska, prezes Bractwa. 70 proc. to ludzie ubodzy, z czego w tej grupie 80 proc. to seniorzy. Najbardziej martwi to, że zaczynają przychodzić ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli potrzeby korzystania z naszej kuchni. Ogólna sytuacja gospodarcza inflacja, drożyzna powodują to, że ludzie są coraz bardziej ubodzy.

Potrzeby coraz większe, a wspierających coraz mniej - z tym musi się zmagać Bractwo miłosierdzia imienia brata Alberta w Lublinie. Darczyńcy są coraz biedniejsi - mówi Monika Zielińska. Wpłaty od indywidualnych darczyńców spadły o 40 proc. Mamy też mniej darowizn materialnych. Z jednej strony sytuacja jest związana z wojną w Ukrainie - pomocą, która jest wysyłana tam, a także udzielana na miejscu. Z drugiej wszystko jest po prostu coraz droższe i wiele osób, które mogły sobie pozwolić na wspieranie innych, zwyczajnie same coraz trudniej wiążą koniec z końcem. To niestety nie wróży dobrze na przyszłość - dodaje Zielińska.