Impreza zastępcy komendanta policji z Włodawy na Lubelszczyźnie zakończyła się...emeryturą. Jak informuje Gazeta Wyborcza - inspektor wraz z kolegami miał zdemolować restaurację na zamojskim rynku, a w hotelu wtargnąć do nieswojego pokoju i straszyć gości. Do incydentu miało dojść w nocy z 15 na 16 stycznia.

Zastępca komendanta we Włodawie ( Lubelszczyzna) służył w policji od 1997 roku. Nadzorował tam między innymi pion kryminalny. Nie tak z pewnością wyobrażał sobie odejście na emeryturę. 

Wszystko wydarzyło się w nocy z 15 na 16 stycznia. Z informacji Gazety Wyborczej wynika, że komendant udał się do Zamościa, gdzie spotkał się w jednej z restauracji z kolegami z dawnej komendy. Huczna impreza trwała kilka godzin. Przed północą dobiegła końca. Koledzy udali się taksówkami do domów, tymczasem komendant postanowił wrócić pieszo. 

 Po drodze miał dostać się do jednego z lokali, gdzie zdemolował jego wystrój. Na tym nie koniec, bo w pokoju hotelowym miał otworzyć drzwi nieswojego pokoju, w efekcie doszło do skandalu i przepychanki z jego gośćmi – opowiada informator Gazety Wyborczej. 

Do hotelu wezwano policję, która zatrzymała komendanta. Wiadomo, że był on pijany. Następnego dnia do Zamościa przyjechali w tej sprawie funkcjonariusze biura spraw wewnętrznych.

Śledczy chcieli przedstawić komendantowi zarzuty zniszczenia mienia i zakłócenia miru domowego. Obydwa przestępstwa nie są jednak ścigane z urzędu, tylko na wniosek osób pokrzywdzonych. A te ostatecznie tego nie zrobiły.

Do zdarzenia doszło w nocy z 15 na 16 stycznia. Już 17 stycznia, jak poinformował  rzecznik lubelskiej policji, komendant po złożeniu raportu o przejściu na zaopatrzenie emerytalne - został emerytem.