55-latek sam wymyślił historię o napadzie i kradzieży. W czasie policyjnego przesłuchania przyznał, że zgłoszenie o ataku dwóch potężnych mężczyzn, uzbrojonych w pistolet i nóż było wymysłem jego wyobraźni. Natomiast rzekomo skradzioną obrączkę, wcześniej sprzedał, o czym bał się powiedzieć żonie. Teraz za składanie fałszywych zeznań grozi mu nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Jak przekazała Katarzyna Zdanowska z biura prasowego łódzkiej policji, informacja o brutalnym rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, do którego miało dojść przy ulicy Zarzewskiej w Łodzi otrzymał oficer dyżurny. 

Niezwłocznie w ten rejon wysłany został patrol oraz grupa zdarzeniowa. Na miejscu  była również  załoga pogotowia ratunkowego, która roztrzęsionej "ofierze napadu" podała leki uspakajające. 55-latek cały czas grał rolę pokrzywdzonego. W rozmowie z policjantami starał się być wiarygodny, podawał wiele szczegółów, co do wyglądu i zachowania sprawców oraz przebiegu zdarzenia - relacjonuje Katarzyna Zdanowska.

Jak podkreśliła, mężczyzna opisywał, że wyszedł z psem na spacer i  już po kilku minutach został zaatakowany.

Mówił, że najpierw poczuł silne uderzenie-kopnięcie w plecy, po którym bezwładnie upadł na pryzmę gruzu. Gdy wstał, dwaj muskularni mężczyźni, przykładali mu nóż i broń do ciała, strasząc że zrobią mu krzywdę, gdy nie odda im pieniędzy. Dodał jeszcze, że gdy zauważyli obrączkę na jego palcu kazali mu natychmiast ją zdjąć i również oddać. Straty wycenił na ponad 1600 złotych. Policjanci bardzo poważnie potraktowali zgłoszenie, jednak z biegiem czasu nabierali podejrzeń, że 55-latek mija się z prawdą - tłumaczy Katarzyna Zdanowska.

 Dalsze czynności potwierdziły podejrzenia funkcjonariuszy.

W końcu mężczyzna sam się przyznał, że wszystko wymyślił, aby ukryć przed małżonką  prawdę, w jakich okolicznościach stracił obrączkę. Niestety takie postępowanie tylko pogorszyło sytuację 55-latka, oprócz gniewu żony czeka go również odpowiedzialność karna za składanie fałszywych zeznań - mówi policjantka.

Mężczyźnie grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.