​Burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk poinformował, że Spółka Restrukturyzacji Kopalń przystąpiła do zasypywania zapadliska na cmentarzu parafialnym. Prace mają potrwać kilka dni. Włodarz miasta dodał, że na zlecenie SRK trwa badanie terenu georadarem.

Zasypanie zapadliska ma na celu jego zabezpieczenie, by się nie powiększał i nie uszkodził kolejnych grobów.

Burmistrz zaznaczył, że przed przystąpieniem prac w miejscu, w którym zapadły się groby, modlitwę odmówił ksiądz proboszcz. "Wszystko odbyło się z szacunkiem wobec spoczywających na nekropolii" - zaznaczył Okoczuk.

Włodarz poinformował, że z zapadliska wydobyły się niewielkie grudki węgla, które zostały rozniesione przez wiatr po znacznej części cmentarza.

Okoczuk podkreślił, że zarówno zasypywanie zapadliska, jak i badanie terenu georadarem potrwają kilka dni.

Osuwisko koło cmentarza

W piątek strażacy po raz kolejny interweniowali w Trzebini. Tym razem na kilkadziesiąt centymetrów osunęła się ziemia w zakopanym dwa tygodnie temu małym zapadlisku na nieużytkach przy ulicy Jana Pawła II. Strażacy zabezpieczyli teren.

Szkody górnicze powodem zapadliska

Fragment cmentarza parafialnego zapadł się we wtorek rano z powodu szkód górniczych. Miał wtedy 10 metrów głębokości i 20 metrów średnicy. Znalazły się w nim zwłoki 61 osób, pochowanych w 40 grobach.

Jak nieoficjalnie poinformował reporter RMF FM Marek Wiosło, o zdarzeniu służby jako pierwsi grabarze, którzy znajdowali się wówczas na terenie cmentarza, ale w innej jego części. Nasz dziennikarz donosił w czwartek, że lej się pogłębia.

Biegły nie zgodził się na ekshumację ciał z zapadliska, ponieważ wejście na jego teren może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia osób, które miałyby tam przebywać.

Mieszkańcy Trzebini, których bliskich groby zostały uszkodzone, chcą odbudowy nagrobków w kształcie sprzed powstania zapadliska. Wiadomo, że groby pozostaną puste. Ciała zmarłych zostałyby w zasypanym zapadlisku.

Śledztwo ws. zapadliska na cmentarzu

Śledztwo w sprawie zapadliska wszczęła Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie. Jest ono prowadzone pod kątem sprowadzenia zagrożenia mienia wielkich rozmiarów, za co grozi do 10 lat więzienia.

Śledczy nie wykluczają rozszerzenia śledztwa. Chodzi m.in. o zbadanie, czy narażone zostało życie i zdrowie mieszkańców Trzebini oraz o to, czy zamknięta kopalnia Siersza została prawidłowo zabezpieczona.

Kopalnia węgla kamiennego Siersza w Trzebini działała od połowy XIX wieku. Na początku eksploatacja węgla prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej.

W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda.