30-letnia kobieta przyleciała z Londynu do Polski, żeby w kraju wziąć ślub. Wylądowała na podkrakowskim lotnisku Balice. Z lotniska trafiła prosto do aresztu.

30-letnia Polka, która przyleciała z Londynu do ojczyzny, by wziąć ślub, została zatrzymana na podkrakowskim lotnisku.

Okazało się, że była poszukiwana listem gończym.

Kłopoty 30-latki z prawem zaczęły się trzy lata temu, kiedy doprowadziła do zderzenia z motocyklem. Sąd nakazał jej zapłacenie 100 zł grzywny, czego kobieta nie zrobiła. Nałożono więc na nią karę dwóch dni aresztu.

Kolejny raz przepisy złamała jadąc samochodem w stanie nietrzeźwości, za co miała m.in. wykonywać prace społeczne.

Polka wyjechała jednak do Wielkiej Brytanii, o czym nie poinformowała swojego kuratora. W związku z tym sąd zastosował wobec niej karę zastępczą - 90 dni pozbawienia wolności.

I tak po kilku latach, kiedy przyszła panna młoda wylądowała na lotnisku w Balicach, została zatrzymana.

Datę ślubu zapewne będzie musiała przesunąć, bowiem najbliższe 92 dni spędzi w areszcie.