​Kamil Stoch Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zapewnił sobie jeszcze przed kończącym sezon weekendem w Planicy. Choć w ostatnich tygodniach dominował na skoczni, przyznał, że w trakcie sezonu miał jednak trudne momenty.

W zakończonym w niedzielę sezonie Stoch znacząco powiększył kolekcję trofeów. W Pjongczangu zdobył trzeci złoty medal olimpijski oraz brązowy w konkursie drużynowym. Został wicemistrzem świata w lotach, a także był w tej imprezie trzeci z kolegami w zmaganiach drużynowych. Po raz drugi wygrał Turniej Czterech Skoczni, w dodatku, jako drugi w historii, triumfując we wszystkich składających się na niego konkursach.

W Pucharze Świata wygrał dziewięć razy. Trudno sobie wyobrazić, że w takim sezonie Stoch miał słabsze momenty.

Najciężej było tuż po Turnieju Czterech Skoczni, kiedy pojechałem do Kulm. Chciałem na tamtejszym mamucie latać daleko, ale byłem wykończony. Wiedziałem jednak, że po prostu potrzebuję odpoczynku i rzeczywiście po kilku dniach wszystko wróciło do normy - zdradził.

Moja żona powiedziała kiedyś, że jestem jak Feniks, który odradza się z popiołów i to bardzo szybko. Cały czas nad tym pracuję, żeby być coraz lepszym, ale też bardziej wytrzymałym. Miewałem sezony, które zaczynałem bardzo dobrze, a potem gasłem. Na odpowiedni poziom wracałem dopiero po pewnym czasie, ale potem znowu przytrafiał się kryzys. Ten sezon generalnie był inny. Na początku powoli budowałem swoją dobrą dyspozycję, a potem potrafiłem ją utrzymać przez dłuższy czas, a nawet w końcowym okresie jeszcze poprawić - dodał zwycięzca pięciu z ostatnich siedmiu konkursów.

Stoch został najstarszym w historii zdobywcą Kryształowej Kuli. W niedzielę ma dokładnie 30 lat i 304 dni. Upływu czasu jednak nie czuje.

Preferowałbym słowo "doświadczony". Czuję się świetnie, nie mam sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o stan psychofizyczny. Odnoszenie sukcesów zawsze wymaga wielkiego nakładu pracy i poświęcenia. Nie ma znaczenia, ile mam lat, bo i tak muszę zrobić swoje. Można wygrać jeden konkurs, ale nie da się przypadkowo wygrać Pucharu Świata - podkreślił, przyznając, że karierę zamierza kontynuować "ile się da".

Wcześniej w "generalce" Pucharu Świata triumfował w sezonie 2013/14. Wierzy jednak, że sezon życia wciąż jest przed nim.

Natomiast jeśli chodzi o te, które są już za mną, to ten ostatni rzeczywiście był niesamowity pod względem osiągnięć. Jednak nie tylko moich, ale i całej drużyny. Jestem z tego bardzo dumny. Dla mnie bardzo ważne jest to, że mamy w dalszym ciągu wielki potencjał jako zespół. Dawid Kubacki skończył sezon w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata, Stefan Hula był w czołowej piętnastce. Dla Maćka Kota to był trudny czas, ale myślę, że jeszcze bardziej go to zmotywuje. Wciąż wierzę również w Piotrka Żyłę - podkreślił.

Stoch będzie także dbał o to, aby nie zabrakło jego następców. W Zakopanem powstanie kompleks skoczni, a on będzie zaangażowany w przedsięwzięcie jako konsultant.

Bardzo się cieszę, że w końcu to się dzieje, po latach błagań, namów i próśb. To jest potrzebne nie dla mnie, ale dla skoczków, których chcemy podziwiać za piętnaście lat. Ja wtedy będę siedział w kapciach w fotelu, a teraz przy budowie postaram się zwracać uwagę na to, co zawodnicy potrzebują - powiedział.

(az)