Kamil Stoch i Maciej Kot z wielkimi nadziejami przylecieli do Lahti na mistrzostwa świata. Po drugim konkursie indywidualnym w skokach narciarskich nie kryli natomiast rozczarowania tym, że nie udało im się wywalczyć medali. Ich smutek ukoił jednak brąz Piotra Żyły.

Kamil Stoch i Maciej Kot z wielkimi nadziejami przylecieli do Lahti na mistrzostwa świata. Po drugim konkursie indywidualnym w skokach narciarskich nie kryli natomiast rozczarowania tym, że nie udało im się wywalczyć medali. Ich smutek ukoił jednak brąz Piotra Żyły.
Kamil Stoch //PEKKA SIPOLA /PAP/EPA

Stoch przyjechał do Lahti jako lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i zwycięzca tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni. Kot natomiast w "generalce" jest piąty, a w lutym cieszył się z dwóch, pierwszych w karierze, pucharowych zwycięstw - w Sapporo i Pjongczangu.

Bliżej sukcesu w Finlandii byli w sobotę. W zmaganiach na skoczni normalnej Stoch był czwarty, a Kot piąty. Obaj z nadzieją wyczekiwali rywalizacji na dużym obiekcie, ale scenariusz w dużym stopniu się powtórzył.

Kot bardzo zmniejszył swoją szansę na sukces już w pierwszym skoku, po którym był 12. Znacznie lepiej wyglądała sytuacja czwartego na półmetku Stocha. W drugiej serii to jednak Kot wypadł lepiej. Ostatecznie został sklasyfikowany na szóstym miejscu, a podwójny mistrz olimpijski z Soczi tuż za nim.

Strata z pierwszego skoku była jednak zbyt duża. Choć potem spisałem się lepiej, to już nie było możliwości walki o medal. Miałem trochę pecha. Była taka dziura w powietrzu. Leciałem wysoko i nagle spadłem. To samo potwierdził trener. Poziom jest wysoki i wyrównany. O sukcesie decydowały tu detale - ocenił Kot. I dodał: Miałem świadomość po co tu jadę i dlatego ciężko mi być zadowolonym z tych miejsc. Takie wyniki są dobre, ale nie na mistrzostwach świata, kiedy liczą się tylko medale.

Podobnie czuł się Stoch. Zawód jest, bo chciałem jak najlepiej skakać i jestem zdania, że stać mnie na dużo więcej niż dziś pokazałem. W drugim skoku jak tylko wyszedłem z progu, wiedziałem, że nic wielkiego z tego nie będzie. Popełniłem błąd, który w locie starałem się naprawić. Walczyłem do końca, ale to nie był mój dzień - przyznał.

Wygrał Austriak Stefan Kraft, który był najlepszy również na mniejszym obiekcie. Srebrny medal wywalczył ponownie Niemiec Andreas Wellinger. Trzecie miejsce dość niespodziewanie zajął Żyła, a Stoch i Kot nie kryli z tego powodu zadowolenia. Przyznaję, że zaraz po mojej próbie było mi źle, bo liczyłem na więcej, ale kiedy Piotrek znalazł się na podium, wszystkie rozterki minęły, a przepełniły mnie radość i duma - podkreślił Stoch, a Kot przyznał: Sukces Piotrka to taka osłoda. W końcu Polak stanął na podium i bardzo się z tego cieszę.

Kubacki: Jestem dobrej myśli

Żadnych negatywnych emocji nie doświadczył natomiast Dawid Kubacki, który z ósmego miejsca był zadowolony. Jestem naprawdę dobrej myśli. Pokazuję to, co potrafię, to, na co mnie stać. Nie są to jeszcze miejsca medalowe, ale powolutku idę do przodu - nadmienił.

Zmagania skoczków w Lahti zakończy w sobotę konkurs drużynowy na dużej skoczni.

(MRod)