Szef norweskiego kontrwywiadu Janne Kristiansen powiedział, że nie ma żadnym dowodów na to, by Anders Behring Breivik miał wspólnika lub związki z ekstremistami w Europie. "To możliwe, ale uważam, że to wysoce nieprawdopodobne" - skomentował Kristiansen. W zamachu w Oslo i atakach na wyspie Utoya zginęło 76 osób.

Podczas przesłuchań Breivik powiedział, że działał sam, ale należy do antyislamskiej siatki, która ma "kilka komórek za granicą". Według brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", w swoim zamieszczonym w internecie manifeście Breivik wspomniał też o brytyjskim mentorze oraz o kontaktach ze skrajnie prawicową English Defence League.

Kristiansen powiedział też, że "byłby zdziwiony", gdyby Breivik był - jak twierdzi jego adwokat - chory psychicznie. To człowiek wyrachowany i skoncentrowany, przygotowywał swe plany przez lata, a tak, o ile wiem, nie robi chory psychicznie - podkreślił szef kontrwywiadu, wyrażając pogląd, że Breivik to "zło wcielone".

W piątkowym podwójnym zamachu terrorystycznym zginęło 76 osób. Na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki współrządzącej Partii Pracy, zastrzelonych zostało 68 osób, a osiem poniosło śmierć w ataku bombowym w Oslo.

W poniedziałek Breivik przyznał się przed sądem do przeprowadzenia zamachu. Powiedział, że nie czuje się winny. Swoje działanie motywował chęcią obrony Norwegii i Europy przed islamem oraz marksizmem.