Według amerykańskich naukowców wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej, gdzie zatonęła platforma wiertnicza kompanii naftowej BP, prawdopodobnie był dużo większy, niż wcześniej szacowano. Jak podał amerykański instytut geofizyczny USGS, przed 3 czerwca do morza mogło przedostawać się od 20 do 40 tysięcy baryłek (3,18 mln litrów) ropy dziennie.

Wcześniej oceniano, że do morza wycieka 12-19 tysięcy baryłek ropy dziennie. Dokładne ocenienie rozmiaru katastrofy jest bardzo trudne. Do wycieku doszło bowiem około 1,5 km pod powierzchnią wody. Dostęp do niego mają jedynie zdalnie sterowane roboty.

BP podała, że do tej pory udało się jej odciągnąć ponad 73 tys. baryłek ropy. Kompania podkreśla, że obecnie, odkąd okryto wyciek specjalną kopułą, udaje się wypompować większość wyciekającej ropy.

W przyszłą środę prezydent USA Barack Obama i jego najbliżsi współpracownicy spotkają z prezesem BP Carlem-Henrikiem Svanbergiem. W ostatnich dniach administracja Obamy była bardzo krytyczna wobec brytyjskiego koncernu. Obrony przedsiębiorstwa podjął się premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który powiedział, że Londyn jest gotowy pomóc w walce z rosnącą plamą ropy. Zapewnił też, że poruszy ten problem w najbliższych dniach w czasie spotkania z Obamą.